poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Fifteeen.

PSYCHICZNE - Panie i Panowie, zapraszam was na to opowiadanie :D Jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, gdyż występują w nim REALNE osoby, w tym ja :D Na pewno się wam spodoba, rzadko kiedykolwiek poruszają mnie tego typu opowiadania :D Pojawił się tu dopiero prolog, ale zapraszam do czytania! :D Pease. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


- Chcę o tym zapomnieć – rzekłam poważnie, a on zbladł.
- Co masz na myśli, Lily? – zapytał chłodno.
- Skręć mi kark i zapomnę, Louisie.

~ Louis P.O.V ~

Myślałem, że ona nie mówi poważnie. Nie po tym, jak wczuła się w pocałunek… Nie po tym, co jej wyznałem… Nie mogła mi tego zrobić…

- Lily, to jest najgłupsza prośba jaka wyszła z tych Twoich pięknych ust – powiedziałem, ujmując jej twarz w swoje dłonie. – Oszalałaś?
- Pozwoliłeś mi zadecydować, Louis. Właśnie tego chcę – odparła szczerze, a jej oczy mówiły mi to samo. Nie wierzyłem jej.
- Nie, Lily, tego nie mogę zrobić… nie mogę Ci skręcić karku… To ponad moje siły. Nie chcę Cię skrzywdzić…
- Mam to zrobić sama? – podniosła pytająco brwi.
- Nie! – odpowiedziałem niemal od razu.
- To zrób to, o co Cię proszę – zażądała, biorąc delikatnie moje dłonie i położyła jej na swojej szyi. – Proszę, Louis. To jest ostatni raz o coś, o co Cię proszę.
- Nie chcę byś zapominała – szepnąłem podenerwowany.
- Nie jestem jeszcze… gotowa. Bardzo chcę aby między nami coś zaiskrzyło… Ale zraziłeś mnie tym, że nie kochasz… że nie czujesz… Chcę o tym zapomnieć i wiedzieć to, że żywisz do mnie prawdziwe uczucie. I gdy do czegoś między nami dojdzie… proszę, powiedz mi o tym.

Wziąłem głęboki wdech. Więc chodziło o mnie. Jednak o mnie i o to, jak żyję.

Niepewnie przesunąłem dłońmi po jej nieskazitelnej szyi, chcąc zapamiętać jej dotyk.
- Jesteś pewna? – spytałem z bólem, krzywiąc się. Lily ledwo zauważalnie pokiwała głową i zamknęła oczy. Ja również to zrobiłem i szybko przekręciłem ręce w przeciwną stronę do karku Lily.

Ciało rudowłosej osunęło się na ziemię i nie ruszało się. Otępiały usiadłem na łóżku, patrząc szeroko otwartymi oczami na nieprzytomną Lily.

- Co ja do cholery zrobiłem? – schowałem twarz w dłoniach.

***
Mijały kolejne minuty, również potem i godziny. Czuwałem nad Lily całą noc, nie zmrużyłem nawet oka. Miałem cholerne wyrzuty sumienia…

Jak mogłem zrobić to Lily? Jak ja mogłem spełnić jej tą głupią prośbę i skręcić kark? Czy mnie kompletnie popierdoliło? Jak mogłem wymazać jej to, co się jej w stu procentach podobało? I mi również?

Lecz ja o tym pamiętałem. I zamierzałem spełnić jej prośbę i o wszystkim powiedzieć, gdy między nami „zaiskrzy”. A będzie tak bez wątpienia.

- Ach! – Lily raptownie podniosła się do góry, rozglądając się nerwowo na boki, głośno oddychając. Odetchnąłem z ulgą, patrząc na to wszystko z szczęściem, które musiałem ukryć. Lily nie mogła się o niczym dowiedzieć.

W końcu jej wzrok spoczął na mnie. Ku mojemu zdziwieniu, przytuliła się mocno do mnie i położyła głowę na ramieniu. Zaskoczony tylko odwzajemniłem uścisk.

- Cśś, już wszystko dobrze – szepnął, delikatnie głaszcząc ją po plecach okrężnymi ruchami.
- Znowu straciłam przytomność? – zapytała, patrząc na mnie pytająco. Wiedziałem, że należy się jej prawda, ale nie mogłem zapomnieć o tym, o czym mi mówiła.
- Ttak – powiedziałem, choć nie przekonałem samego siebie tymi słowami. Lecz ją tak, bo mi uwierzyła. – Byłaś tak rozpalona, że kompletnie odleciałaś.
- Och… Tego nie pamiętam – mruknęła zakłopotana Lily.

Powiedz jej, Louis, powiedz.

- Ale chyba czujesz się już dobrze? – spytałem ją, ignorując swoje sumienie.
- Tak… Czuję się dobrze… i jestem wypoczęta pierwszy raz od wielu dni – odparła, uśmiechając się lekko. Uwielbiałem patrzeć na jej szczęście. Ja jak zwykle musiałem to zniszczyć.

Ale poddawać się nie zamierzałem. Musiałem walczyć o to, bym kolejny raz wywołał między nami tą „iskrę”.

I po raz kolejny rozgryzę ten owoc zakazany.

~ Lily’s P.O.V ~

- Jak się czujesz?! – Ava doskoczyła do mnie, gdy przekroczyłam próg kuchni. Moja przyjaciółka mocno mnie przytuliła i długo nie puszczała. Zaskoczyła mnie jej reakcja.
I wszystko po moim przebudzeniu się.

Znowu straciłam przytomność… Ale teraz w wyjaśniony sposób… Miałam gorączkę, tak? To chyba było już sensowne wytłumaczenie tego, co się ze mną stało?

Chciałam w to wierzyć

- Ze mną w porządku.. chyba – odparłam niepewnie, siadając przy stole i wzięłam jednego chilli doga z talerza.
- No mam nadzieję! Dzisiaj wybieramy się na zakupy, pamiętasz?
- Taak – powiedziałam, przeciągając literę „a”. – I na drinka?
- No widzę, że wszystko mamy ustalone! – Ava klasnęła uradowana w dłonie. – Idź się przyszykuj, zaraz wychodzimy.
- Ava, ja mam dzisiaj szkołę – przypomniałam sobie raptem.
- No i? Jeden dzień wolnego tą czy we w tą różnicy Ci nie zrobi. Poza tym, ja też się dzisiaj zerwałam i nie ma w tym nic strasznego.
- Dla mnie jest Ava, bo ty nie jesteś na kilku rozszerzeniach!
- Trzeba było na nie, nie iść, Panno Anderson. Jeśli dotrwasz do kolejnego roku w tym mieście, skróć sobie godziny w szkole, naśladować Einsteina i Twoje życie stanie się od razu piękniejsze!
- Coś ty dzisiaj Ava brała? Zioło, LSD? Hasz?
- Zayna z rana – zachichotała, rumieniąc się.

Aha, to już wszystko było jasne. Zayn… I te jego „magiczne sposoby” zadowalania Avy.

- Nie drążmy tego – postanowiła, udając, że się wzdrygam.

***
- Może to, co o tym myślisz? – Ava po raz kolejny wepchnęła w moje ręce czarny skrawek materiału, co nazwała „sukienką”.
- Jeśli to jest sukienka, to ja jestem modelką Victoria’s Secret, Ava – prychnęłam, wywracając oczami, przechodząc do następnego wieszaka z ubraniami Top Shopie. Nie wiedziałam, że w tym mieście jest ten dość popularny sklep. To w końcu miasto śmierci! Spodziewałam się tu czarnych gorsetów, masy glanów, czaszek, krzyży i tego wszystkiego. Myliłam się. Nawet było tu centrum handlowe! Małe, ale jednak było i posiadało kilka ciekawych sklepów.
- Mało Ci brakuje, kochana – Ava puściła mi oczko i wrzuciła sukienkę do koszyka, który trzymałam.
- Ava! – pisnęłam.
- No co? Zobaczysz, przyda Ci się! Nawet po to, aby poderwać Louisa – tutaj Ava uśmiechnęła się zaciekle.
- Co? – spytałam ją zbita z tropu. – O czym ty mówisz?
- No nie powiesz mi, że Louis Ci się nie podoba, skarbie – powiedziała, oglądając kolejny ciuch, i jednocześnie wyczekując mojej reakcji.
- No wiesz… - zacięłam się i to właśnie mnie zdradziło.

Lubiłam Louisa… I to nawet bardzo. Spędzamy ze sobą dużo czasu i to z nim najwięcej rozmawiam, no nie licząc Avy, która zawsze wszędzie jest i wszystko wie. Taka już Ava była : dociekliwa, kochana suka.

- Więc jednak! – krzyknęła podekscytowana, przez co zwróciła uwagę kilku kobiet, które były w sklepie. Posyłały jej spojrzenia typu „co to za idiotka?” lub „kto ją wpuścił do sklepu?”, albo „gdzie się podział ten cholerny ochroniarz?”

Też się nad tym zastanawiałam…

- Ciszej, Ava, nie chcę zostać wyrzucona z pierwszego sklepu, do którego weszłam! – odparłam, śmiejąc się pod nosem.
- Och, oni mnie znają i wiedzą, że jeśli mnie wyrzucą, stracą stałą klientkę.
- Serio? Ubierasz się w Top Shopie? – spojrzałam na nią zaskoczona.
- Pod tym ubraniem kryje się coś więcej, niż tylko popieprzona gotka, kotku – Ava mrugnęła do mnie.
- Cholera, nie pytam dalej – wzniosłam poddańczo ręce do góry i poszłam do półki z dżinsami. Wybrałam dwie pary : jedną jasną, drugą ciemną.
- Szalejesz, dziewczyno – prychnęła Ava, wciskając do koszyka kolejną sukienkę, tym razem krwistą i świecącą z wyciętymi plecami.
- Mam nadzieję, że te sukienki są Twoje, Ava – popatrzyłam na nią lekko rozbawiona.
- Mi wystarczy tych szmat – machnęła ręką. – Teraz zajmuję się Tobą i nowym ubiorem.
Kurwa, mam przerąbane.

***
- Widzisz, nie było tak źle! – powiedziała, gdy przyniosła nam po drinku w lokalnym barze. Pracowała tam znajoma Avy, Johanna. Była wysoką blondynką o dużych, niebieskich oczach, figurze w sam raz, aby wzbudzić zazdrość wśród takich zakompleksionych dziewczyn, jak ja, a o nogach to już nie wspomnę. Co taka ładna kobieta robiła w tak tanim barze, zamiast pracować w Paryżu albo w Mediolanie? Nie rozumiałam tego kompletnie.
- Dlaczego Johanna tu pracuje? – spytałam ją cicho, gdy odeszła do kolejnego klienta. Nie było nawet południa, a w barze kręciło się dość sporo ludzi. Ach, co za pijaczyny…
- Jest tutaj tancerką, Lily – odparła nieśmiało Ava.
- Aaha – popatrzyłam na chwilę w stronę Johanny, która profesjonalnie nalewała whiskey do kieliszków. – Od kiedy?
- Od początku tego klubu, czyli… od jakiś dwóch lat? Może z dwa lata – wzruszyła Ava ramionami, wpychając mi kieliszek do dłoni. – Wypijmy za to, abyś ty – panna idealna na rozszerzeniach, wyrwała takiego demona jak Louis i oczywiście życzę Ci, abyś jako jedna z niewielu, zobaczyła jego tatuaż – zarumieniłam się mocno, lecz do dna pochłonęłyśmy shoty, które zamówiłyśmy.
- Tatuaż? – parsknęłam śmiechem.
- Sama się przekonasz – Ava uśmiechnęła się tajemniczo.
- Sprawdzałaś, że mi o tym mówisz? – zapytałam rozbawiona, a Ava zakrztusiła się ze śmiechu sokiem, który piła, by zatuszować smak shota.
- Jeśli mieszka się z takimi zbokami jak Zayn i Harry, można dowiedzieć się o każdym z naszych chłopców ciekawych faktów – Ava poruszała zabawnie brwiami. Zachichotałam pod nosem. – Czujesz coś do Louisa, Lily? – zmieniła raptem temat, mierząc mnie wzrokiem.
- Nie wiem, Ava – przyznałam szczerze. – Czasami mam ochotę go pocałować i to bardzo mocno – Ava uśmiechnęła się szeroko. – Co się tak szczerzysz? Przecież doskonale o tym wiesz.
- Wiem – przytaknęła.
- No więc… Z drugiej strony czuję, że gdy to zrobię, pożałuję swojej decyzji – kontynuuję. – Nie chcę, by nasza relacja się popsuła przez jeden głupi pocałunek, od tak.
- To spróbuj czegoś więcej, niż pocałunek – Ava wzruszyła ramionami, a ja ją zgromiłam spojrzeniem.
- O czym ty mówisz?
- Doskonale wiesz o czym mówię – zacytowała mnie. – Nie powiesz mi, że nigdy nie marzyłaś o nagim Louisie w swoim łóżku.
- Żebyś wiedziała! – powiedziałam, lekko podniesionym głosem, choć kłamałam samą siebie. Kilka razy miałam sen z Lou i nie należał on do najbardziej grzecznych snów, ale lepiej nie będę o tym wspominać Avie, bo wyjdę na idiotkę mającą fantazje seksualne ze swoim współlokatorem!
- Powiedzmy, że Ci wierzę – odparła z kwaśnym uśmiechem.
- Ava, ja mam się przespać z Louisem? Myślisz, że to jest jedyne rozwiązanie?
- No tak… Ty i te sprawy – mówiąc to podkreśliła literę „s”.
- Nie jestem dziewicą, Ava – powiedziałam. Spojrzała zszokowana w moją stronę. Jej oczy mówiły „co do jasnej kurwy?!”. Zaśmiałam się na ten widok. – Tak… Każdy tak reaguje, gdy się o tym dowiaduje.
- Pierdolisz? Nie jesteś tą świętą?
- Ava, mieszkałam w Los Angeles : tam nie da się być dziewicą – zaśmiałam się krótko. – Chociaż źle to wspominam.
- Dlaczego? – spytała cicho.
- Był…  ciotą – parsknęłam śmiechem. – Można to nazwać waniliowym, delikatnym seksem, a ja tego nie lubię.
- Lubisz na ostro? – Ava uśmiechnęła się jeszcze szerzej, niż poprzednio.
- Najwyraźniej – mruknęłam
- Cholera… Lily Anderson nie jest dziewicą, lubi mocną, stanowczą grę… Boże, jesteśmy dla siebie stworzone! – zaśmiałam się z nią głośno. – Zamówmy jeszcze jednego drinka i porozmawiajmy o tym, Johanna! – krzyknęła do kobiety, która po chwili przyniosła nam kolejnego shota.

***
- Mhm… Czyżby nasze Panie gotowały? To nawrócenie, czy faktycznie Ava jest w kuchni? – do pomieszczenia kilka godzin później wkroczył Zayn z Louisem, obserwując nas uważnie.
- Nie, jesteśmy głodne i wstanie upojenia alkoholowego – powiedziała Ava i obie zachichotałyśmy jak idiotki.
- Więc, mógłbym idealnie wykorzystać ten Twój stan, skarbie – Zayn odciągnął na chwilę Avę od kuchenki i mocno pocałował. Odwróciłam speszona wzrok i zajęłam się krojeniem papryki. Louis z lekkim uśmiechem wziął nóż i stanąwszy obok mnie, zaczął pomagać w gotowaniu.
- Macie wolny pokój na górze, Zayn. Jeśli tak bardzo chcesz ją pieprzyć, to spadajcie stąd – mówi Louis, śmiejąc się z mulata.
- Idziemy, kocie? – Ava popatrzyła na niego zachęcającą, zaciskając palce na koszulce. Wyglądało to tak, jakby miała ochotę ją z niego zedrzeć, co za pewno planowała za kilka minut zrobić.
- Zawsze i wszędzie – Zayn cmoknął ją w czoło i popatrzył na nas. – A wy nie urządzajcie dzikiej orgii w kuchni, tu się je, nie zapominajcie o tym.
- Spróbuję zapamiętać – parsknęłam śmiechem i wrzuciłam pokrojoną paprykę do garnka. Louis popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale i tak się zaśmiał.
- Zejdziemy na obiad.
- Jesteś taki szybki, Zayn? – popatrzyłam na niego, a on pokazał mi środkowy palec.
- Już wiem, że nie warto z Tobą gadać po pijaku, Anderson – warknął, chwytając dłoń Avy i wyciągnął ją z kuchni.
- Jesteś pijana? – spytał mnie Louis… chłodnym tonem?
- No coś ty – prychnęłam. – Lekko wstawiona, nie pijana.
- Ile wypiłyście?
- Z cztery lub pięć shotów, nic więcej – wzruszyłam ramionami. Po co ja mu się w ogóle tłumaczyłam  z tego, co robię za jego plecami?
- Po co? Obiecałyście mi jednego drinka – Louis oparł się nonszalancko o blat plecami i z założonymi rękoma mnie obserwował. Nie patrzyłam na niego, ale wiedziałam, że był zły. Stwierdziłam to po tym, jak jego ciało było napięte… a razem z nim jego mięśnie, które odznaczały się przez obcisły T-Shirt o kolorze ciemnej zieleni.

Cholera, ten widok mnie podniecał. Lily, ty zdziro! Opanuj swoje hormony!

- Zagadałyśmy się trochę – powiedziałam zawstydzona, zabierając się za robienie sosu chilli.
- O czym?
- Louis, nie będę Ci się spowiadać, że wszystkiego co robię – odwróciłam się w jego stronę, zdesperowana ciągłymi pytaniami. – Jestem prawie dorosła i będę decydować sama o sobie, jeśli mi pozwolisz – dodałam z irytacją.
- Prawie robi dużą różnicę, Lily.
- Czepiasz się, Louis! Ava też ma osiemnaście lat, a jej nie wytykasz błędów!
- W rzeczywistości Ava byłaby koło pięćdziesiątki, tak jak ja, więc jesteśmy bardziej doświadczeni.
- No tak, przepraszam, że jestem głupią siedemnastolatką! – fuknęłam, zabierając się do gotowania, ignorując chłopaka.
- Nie będziesz ze mną rozmawiała? – mówi, a ja milczę. – W porządku, a ja nie odejdę stąd dopóki się nie odezwiesz, Anderson.

To czekaj sobie dalej, dupku.

Jednak ja nigdy nie potrafiłam się nie odzywać dłużej, niż dziesięć minut, góra piętnaście. Po tym czasie znowu gadałam z Louisem, którego zagoniłam do przyrządzenia mięsa do hamburgerów, które dzisiaj mieliśmy mieć na obiad. W trakcie rozmawiania z nim, zauważyłam rany na jego twarzy, co przypomniało mi o wczorajszej akcji.
- A co z tymi wampirami? Załatwiliście ich? – zapytałam go, gdy wsadziłam bułki do piekarnika, a on nadal zajmował się smażeniem mięsa.
- Bez problemu – odpowiedział mi lakonicznie.
- Ale jednak – dotknęłam delikatnie jego łuku brwiowego, który miał zraniony. Louis spojrzał na mnie pobłażliwie.
- To nic – szepnął, przekładając mięso z patelni na talerz. – Byłem w gorszym bagnie nie raz i wychodziłem z tego cało, Lily. Ta brew przeżyła już chyba wszystko, co mogła.
- Na pewno nic Ci nie jest? – upewniłam się, wciąż się o niego martwiąc.
- Tak, to nie o siebie się tu martwię – odparł, spoglądając na mnie z tajemniczym błyskiem w oku. Wiedziałam, że mówił o mnie i lekko się zarumieniłam, a ten fakt próbowałam ukryć włosami. Louis jednak powstrzymał mnie i wsunął moje niesforne kosmyki za ucho. Co on robił?
- Znowu flirtujemy, Panie Tomlinson? – spytałam, na co on przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Wstrzymałam oddech, gdy jego druga dłoń znalazła się na dole moich pleców, próbując, abym zniszczyła tą barierę, która pomiędzy nami była.
- A przeszkadza Ci to? – uśmiechnął się zawadiacko, muskając leciutko wargami mój policzek. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Nie wiem czy to tak wypity alkohol na mnie reagował, czy po prostu chciałam tego, by Louis mnie dotknął. Louis uśmiechnąwszy się jeszcze szerzej, ujął mój podbródek palcami i gdy wszystko miało się przyjemnie skończyć, usłyszałam chrząknięcie. Oderwałam się od Louisa jak oparzona i spojrzałam w stronę drzwi wejściowych. Stał w nich Harry i patrzył na nas z bananem na twarzy. Poczułam jak moja twarz robi się czerwona, na twarz wkrada się nieśmiały uśmiech.
- Obiad gotowy? – zapytał nas Hazza, siadając na czystym blacie.
- Tak, wszystko jest już gotowe – odparłam, sama biorąc jedzenie i szybko znikając w salonie, gdzie tam na szczęście nikogo z domowników jeszcze nie było.

Cholerny Hazza!

***
- Harry was przyłapał?! Serio?! Powinnam wyszarpać tego gówniarza za te loki, by nauczył się pukać! – odparła Ava, gdy po obiedzie zamknęłyśmy się w moim pokoju. Opowiedziałam jej wszystko, co się zdarzyło po jej wyjściu z Zaynem w kuchni.
- Pukać do kuchni? Niezbyt mi to pasuje – podniosłam pytająco brew do góry.
- Jeden chuj, trochę kultury zawsze się mu przyda! – oburzyła się.
- Zgadzam się – parsknęłam śmiechem.
- Ale podobało Ci się? – popatrzyła na mnie z zainteresowaniem. – Podobało Ci się to, że Lou był… tak blisko?
- Gdyby mi się to nie podobało, to od razu zdzieliłabym go po twarzy.
- Widać, że z Ciebie urodzony nocny łowca.
- Na jakiej to podstawie mi mówisz?
- Na takiej, że my zawsze mamy jakieś ale. Na przykład ja rzadko zgadzam się z resztą, przez co robię aferę. Ty robisz to samo, prawda?
- Tak – przyznałam z niechęcią.
- Wiesz co? Musisz zacząć działać co do niego. Nie możesz tak siedzieć bezczynnie tu ze mną rozmawiając, a spędzać z nim jak najwięcej czasu i go zdobyć!
- A to przypadkiem chłopak nie powinien się starać o względy dziewczyny? – zapytałam ją retorycznie.
- Ale ty też musisz wziąć sprawy w swoje ręce! Nie musisz mu od razu wskakiwać do łóżka, ale zaskocz go! Pocałuj go, wyjdź z nim na spacer, porozmawiaj z nim!
- Ava…
- Och, przestań! Wiem, że tego chcesz! – Ava uśmiechnęła się szeroko, a ja spoglądałam na nią jak na idiotkę. – Lily, misiaczku, chcę by się wam ułożyło i zależy mi na tym, aby ktoś w końcu prócz mnie i Zayna byli razem.
- Jesteście razem? – powtórzyłam z niedowierzaniem, a Ava zarumieniła się co ledwo zauważyłam, bo na jej twarzy znajdowała się masa pudru ryżowego.
- No… tak. Tak, jesteśmy razem – rzekła pewnie, uśmiechając się uroczo. Szczęśliwa Ava! To nie codzienny widok!
- A ja mam nadzieję, że wam też się ułoży, Ava. Pasujecie do siebie, jak dwie krople wody – przyznałam, ściskając ją delikatnie.
- Więc ty bierz się do roboty i Tomlinson na Ciebie czeka. Słyszysz? – ucichłyśmy na chwilę. Prócz bicia serca Avy, tak jak i pozostałych w tym domu, usłyszałam płynną i słodką melodię, wydobywającą się z pokoju Louisa. Lou i granie na pianinie? Był tak bardzo uzdolniony? – Zawsze gra, gdy coś go dręczy. Idź do niego i wypytaj o co chodzi – niepewnie zeszłam z łóżka Avy i przed wyjściem spojrzałam na nią z wątpliwością. – Idź, no! Świat do odważnych należy!

Z westchnięciem wyszłam z pokoju Avy i powoli udałam się do pokoju Lou, który znajdował się tuż obok sypialni Avy. Drzwi od jego pokoju były delikatnie otwarte, a zza nich ulatniała się odurzająca melodia, która pieściła moje uszy. Louis siedział przy swoim pianinie i grał, będąc skupiony wyłącznie na klawiszach. Nigdy wcześniej za specjalnie nie zwróciłam na ten instrument uwagi, ale teraz jakoś rzucało mi się to w oczy.

Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy tam wejść, czy nie, lecz z dużym wahaniem przekroczyłam próg jego pokoju, czując kłopoty i podniecenie. 




**********************************

No witam was po cholernie długim weekendzie! Pierwszy raz się cieszę, że jest poniedziałek, gdyż i nawet mogę dać wam kolejny rozdział :D Ach, Louis, ty bad boy'u! Jak mogłeś skręcić kark swojej ukochanej? :D Kto takie rzeczy pisze? :D XD Jak myślicie, co się pojawi w następnym rozdziale? To będą wasze ulubione sceny z plusem :D 

Kochani, ilość komów znowu spadła! Nie wiem o co chodzi, ale komentujcie! Dajcie chociaż w komentarzu kropę i będę wiedziała, że tutaj byliście! :D Jeśli dzisiaj zrobicie limit komentarzy, jutro wstawię nowy rozdział, a pojutrze kolejny, ale to już swoją drogą pójdzie :D  No i dziękuję za 16 obserwatorów! Na początku tamtego tygodnia było ich zaledwie 6 :D


19 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

K.

21 komentarzy:

  1. Jestem i czytam. Oto moja kropka: . :)) :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie kto takie rzeczy pisze ? Nasza kochana Klaudia ♡
    Ale jak on mógł to zrobić? ! On ja kocha !!
    Ale ze Lily nie jest dziewicą ?! Aha nie no spk. Ae ze jeszcze lubi ostro ?! Kiedy chcialas nam to powiedziec ?!
    Czekam na nexta xx ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Ale jak mógł skręcić jej kark do holery?! *o* Czekam na nastepny !

    ~Lenchi♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały ♥
    Jak on mógł skręcić jej ten kark ?! Jeden wielki szok! :D
    Louis i pianino? tego się nie spodziewałam :)
    Lili nie jest dziewicą ? Następny szok :P
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeji!!! :D
    zajebisty rozdział! <3
    ten Lou grający na pianinie? O.o dziwne xd
    Liliiii, zrób coś, wierzę w Ciebie ueueue ^^
    czekam na NN :*
    gorąco pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER
    nie mogę doczekać się nn :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeeejuuuuuu <3 kocham to i po prostu wielbie !!!! Czekam z okroooopną niecierpliwością !! *0*

    OdpowiedzUsuń
  8. jest cu-do-wny *-* rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Kropka xd
    Nie no rozdział boski <3 Czekan na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  10. Super poprostu nie mogę przestać czytać...<3

    OdpowiedzUsuń
  11. super czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  12. mrr mówisz ,że kolejny rozdział z plusikiem ?? xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg kocham to przeczytałam całego bloga dzisiaj po raz drugi xD czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj Louis
    świetne czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  15. ZAJEBISTY! <3 CZEKAM NA NEXT

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszego pisania! :D <3