PSYCHICZNE - Panie i Panowie, zapraszam was na to opowiadanie :D Jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, gdyż występują w nim REALNE osoby, w tym ja :D Na pewno się wam spodoba, rzadko kiedykolwiek poruszają mnie tego typu opowiadania :D Pojawił się tu dopiero prolog, ale zapraszam do czytania! :D Pease.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Chcę o tym zapomnieć – rzekłam poważnie, a on zbladł.
- Co masz na myśli, Lily? – zapytał chłodno.
- Skręć mi kark i zapomnę, Louisie.
~ Louis P.O.V ~
Myślałem, że ona nie mówi
poważnie. Nie po tym, jak wczuła się w pocałunek… Nie po tym, co jej wyznałem…
Nie mogła mi tego zrobić…
- Lily, to jest najgłupsza prośba
jaka wyszła z tych Twoich pięknych ust – powiedziałem, ujmując jej twarz w
swoje dłonie. – Oszalałaś?
- Pozwoliłeś mi zadecydować,
Louis. Właśnie tego chcę – odparła szczerze, a jej oczy mówiły mi to samo. Nie
wierzyłem jej.
- Nie, Lily, tego nie mogę
zrobić… nie mogę Ci skręcić karku… To ponad moje siły. Nie chcę Cię skrzywdzić…
- Mam to zrobić sama? – podniosła
pytająco brwi.
- Nie! – odpowiedziałem niemal od
razu.
- To zrób to, o co Cię proszę –
zażądała, biorąc delikatnie moje dłonie i położyła jej na swojej szyi. –
Proszę, Louis. To jest ostatni raz o coś, o co Cię proszę.
- Nie chcę byś zapominała –
szepnąłem podenerwowany.
- Nie jestem jeszcze… gotowa. Bardzo
chcę aby między nami coś zaiskrzyło… Ale zraziłeś mnie tym, że nie kochasz… że
nie czujesz… Chcę o tym zapomnieć i wiedzieć to, że żywisz do mnie prawdziwe
uczucie. I gdy do czegoś między nami dojdzie… proszę, powiedz mi o tym.
Wziąłem głęboki wdech. Więc
chodziło o mnie. Jednak o mnie i o to, jak żyję.
Niepewnie przesunąłem dłońmi po
jej nieskazitelnej szyi, chcąc zapamiętać jej dotyk.
- Jesteś pewna? – spytałem z
bólem, krzywiąc się. Lily ledwo zauważalnie pokiwała głową i zamknęła oczy. Ja
również to zrobiłem i szybko przekręciłem ręce w przeciwną stronę do karku
Lily.
Ciało rudowłosej osunęło się na
ziemię i nie ruszało się. Otępiały usiadłem na łóżku, patrząc szeroko otwartymi
oczami na nieprzytomną Lily.
- Co ja do cholery zrobiłem? –
schowałem twarz w dłoniach.
***
Mijały kolejne minuty, również
potem i godziny. Czuwałem nad Lily całą noc, nie zmrużyłem nawet oka. Miałem
cholerne wyrzuty sumienia…
Jak mogłem zrobić to Lily? Jak ja
mogłem spełnić jej tą głupią prośbę i skręcić kark? Czy mnie kompletnie
popierdoliło? Jak mogłem wymazać jej to, co się jej w stu procentach podobało?
I mi również?
Lecz ja o tym pamiętałem. I
zamierzałem spełnić jej prośbę i o wszystkim powiedzieć, gdy między nami
„zaiskrzy”. A będzie tak bez wątpienia.
- Ach! – Lily raptownie podniosła
się do góry, rozglądając się nerwowo na boki, głośno oddychając. Odetchnąłem z
ulgą, patrząc na to wszystko z szczęściem, które musiałem ukryć. Lily nie mogła
się o niczym dowiedzieć.
W końcu jej wzrok spoczął na
mnie. Ku mojemu zdziwieniu, przytuliła się mocno do mnie i położyła głowę na
ramieniu. Zaskoczony tylko odwzajemniłem uścisk.
- Cśś, już wszystko dobrze –
szepnął, delikatnie głaszcząc ją po plecach okrężnymi ruchami.
- Znowu straciłam przytomność? –
zapytała, patrząc na mnie pytająco. Wiedziałem, że należy się jej prawda, ale
nie mogłem zapomnieć o tym, o czym mi mówiła.
- Ttak – powiedziałem, choć nie
przekonałem samego siebie tymi słowami. Lecz ją tak, bo mi uwierzyła. – Byłaś
tak rozpalona, że kompletnie odleciałaś.
- Och… Tego nie pamiętam –
mruknęła zakłopotana Lily.
Powiedz jej, Louis, powiedz.
- Ale chyba czujesz się już
dobrze? – spytałem ją, ignorując swoje sumienie.
- Tak… Czuję się dobrze… i jestem
wypoczęta pierwszy raz od wielu dni – odparła, uśmiechając się lekko.
Uwielbiałem patrzeć na jej szczęście. Ja jak zwykle musiałem to zniszczyć.
Ale poddawać się nie zamierzałem.
Musiałem walczyć o to, bym kolejny raz wywołał między nami tą „iskrę”.
I po raz kolejny rozgryzę ten
owoc zakazany.
~ Lily’s P.O.V ~
- Jak się czujesz?! – Ava
doskoczyła do mnie, gdy przekroczyłam próg kuchni. Moja przyjaciółka mocno mnie
przytuliła i długo nie puszczała. Zaskoczyła mnie jej reakcja.
I wszystko po moim przebudzeniu
się.
Znowu straciłam przytomność… Ale
teraz w wyjaśniony sposób… Miałam gorączkę, tak? To chyba było już sensowne
wytłumaczenie tego, co się ze mną stało?
Chciałam w to wierzyć
- Ze mną w porządku.. chyba –
odparłam niepewnie, siadając przy stole i wzięłam jednego chilli doga z
talerza.
- No mam nadzieję! Dzisiaj
wybieramy się na zakupy, pamiętasz?
- Taak – powiedziałam,
przeciągając literę „a”. – I na drinka?
- No widzę, że wszystko mamy
ustalone! – Ava klasnęła uradowana w dłonie. – Idź się przyszykuj, zaraz
wychodzimy.
- Ava, ja mam dzisiaj szkołę –
przypomniałam sobie raptem.
- No i? Jeden dzień wolnego tą
czy we w tą różnicy Ci nie zrobi. Poza tym, ja też się dzisiaj zerwałam i nie
ma w tym nic strasznego.
- Dla mnie jest Ava, bo ty nie
jesteś na kilku rozszerzeniach!
- Trzeba było na nie, nie iść,
Panno Anderson. Jeśli dotrwasz do kolejnego roku w tym mieście, skróć sobie
godziny w szkole, naśladować Einsteina i Twoje życie stanie się od razu
piękniejsze!
- Coś ty dzisiaj Ava brała?
Zioło, LSD? Hasz?
- Zayna z rana – zachichotała,
rumieniąc się.
Aha, to już wszystko było jasne. Zayn… I te jego „magiczne sposoby” zadowalania Avy.
- Nie drążmy tego – postanowiła,
udając, że się wzdrygam.
***
- Może to, co o tym myślisz? –
Ava po raz kolejny wepchnęła w moje ręce czarny skrawek materiału, co nazwała „sukienką”.
- Jeśli to jest sukienka, to ja
jestem modelką Victoria’s Secret, Ava – prychnęłam, wywracając oczami,
przechodząc do następnego wieszaka z ubraniami Top Shopie. Nie wiedziałam, że w
tym mieście jest ten dość popularny sklep. To w końcu miasto śmierci!
Spodziewałam się tu czarnych gorsetów, masy glanów, czaszek, krzyży i tego
wszystkiego. Myliłam się. Nawet było tu centrum handlowe! Małe, ale jednak było
i posiadało kilka ciekawych sklepów.
- Mało Ci brakuje, kochana – Ava
puściła mi oczko i wrzuciła sukienkę do koszyka, który trzymałam.
- Ava! – pisnęłam.
- No co? Zobaczysz, przyda Ci
się! Nawet po to, aby poderwać Louisa – tutaj Ava uśmiechnęła się zaciekle.
- Co? – spytałam ją zbita z
tropu. – O czym ty mówisz?
- No nie powiesz mi, że Louis Ci
się nie podoba, skarbie – powiedziała, oglądając kolejny ciuch, i jednocześnie
wyczekując mojej reakcji.
- No wiesz… - zacięłam się i to
właśnie mnie zdradziło.
Lubiłam Louisa… I to nawet
bardzo. Spędzamy ze sobą dużo czasu i to z nim najwięcej rozmawiam, no nie
licząc Avy, która zawsze wszędzie jest i wszystko wie. Taka już Ava była :
dociekliwa, kochana suka.
- Więc jednak! – krzyknęła
podekscytowana, przez co zwróciła uwagę kilku kobiet, które były w sklepie.
Posyłały jej spojrzenia typu „co to za idiotka?” lub „kto ją wpuścił do
sklepu?”, albo „gdzie się podział ten cholerny ochroniarz?”
Też się nad tym zastanawiałam…
- Ciszej, Ava, nie chcę zostać
wyrzucona z pierwszego sklepu, do którego weszłam! – odparłam, śmiejąc się pod
nosem.
- Och, oni mnie znają i wiedzą,
że jeśli mnie wyrzucą, stracą stałą klientkę.
- Serio? Ubierasz się w Top
Shopie? – spojrzałam na nią zaskoczona.
- Pod tym ubraniem kryje się coś
więcej, niż tylko popieprzona gotka, kotku – Ava mrugnęła do mnie.
- Cholera, nie pytam dalej –
wzniosłam poddańczo ręce do góry i poszłam do półki z dżinsami. Wybrałam dwie
pary : jedną jasną, drugą ciemną.
- Szalejesz, dziewczyno –
prychnęła Ava, wciskając do koszyka kolejną sukienkę, tym razem krwistą i
świecącą z wyciętymi plecami.
- Mam nadzieję, że te sukienki są
Twoje, Ava – popatrzyłam na nią lekko rozbawiona.
- Mi wystarczy tych szmat –
machnęła ręką. – Teraz zajmuję się Tobą i nowym ubiorem.
Kurwa, mam przerąbane.
***
- Widzisz, nie było tak źle! –
powiedziała, gdy przyniosła nam po drinku w lokalnym barze. Pracowała tam
znajoma Avy, Johanna. Była wysoką blondynką o dużych, niebieskich oczach,
figurze w sam raz, aby wzbudzić zazdrość wśród takich zakompleksionych
dziewczyn, jak ja, a o nogach to już nie wspomnę. Co taka ładna kobieta robiła
w tak tanim barze, zamiast pracować w Paryżu albo w Mediolanie? Nie rozumiałam
tego kompletnie.
- Dlaczego Johanna tu pracuje? –
spytałam ją cicho, gdy odeszła do kolejnego klienta. Nie było nawet południa, a
w barze kręciło się dość sporo ludzi. Ach, co za pijaczyny…
- Jest tutaj tancerką, Lily –
odparła nieśmiało Ava.
- Aaha – popatrzyłam na chwilę w
stronę Johanny, która profesjonalnie nalewała whiskey do kieliszków. – Od
kiedy?
- Od początku tego klubu, czyli…
od jakiś dwóch lat? Może z dwa lata – wzruszyła Ava ramionami, wpychając mi
kieliszek do dłoni. – Wypijmy za to, abyś ty – panna idealna na rozszerzeniach,
wyrwała takiego demona jak Louis i oczywiście życzę Ci, abyś jako jedna z
niewielu, zobaczyła jego tatuaż – zarumieniłam się mocno, lecz do dna
pochłonęłyśmy shoty, które zamówiłyśmy.
- Tatuaż? – parsknęłam śmiechem.
- Sama się przekonasz – Ava
uśmiechnęła się tajemniczo.
- Sprawdzałaś, że mi o tym
mówisz? – zapytałam rozbawiona, a Ava zakrztusiła się ze śmiechu sokiem, który
piła, by zatuszować smak shota.
- Jeśli mieszka się z takimi
zbokami jak Zayn i Harry, można dowiedzieć się o każdym z naszych chłopców
ciekawych faktów – Ava poruszała zabawnie brwiami. Zachichotałam pod nosem. –
Czujesz coś do Louisa, Lily? – zmieniła raptem temat, mierząc mnie wzrokiem.
- Nie wiem, Ava – przyznałam
szczerze. – Czasami mam ochotę go pocałować i to bardzo mocno – Ava uśmiechnęła
się szeroko. – Co się tak szczerzysz? Przecież doskonale o tym wiesz.
- Wiem – przytaknęła.
- No więc… Z drugiej strony czuję,
że gdy to zrobię, pożałuję swojej decyzji – kontynuuję. – Nie chcę, by nasza
relacja się popsuła przez jeden głupi pocałunek, od tak.
- To spróbuj czegoś więcej, niż
pocałunek – Ava wzruszyła ramionami, a ja ją zgromiłam spojrzeniem.
- O czym ty mówisz?
- Doskonale wiesz o czym mówię –
zacytowała mnie. – Nie powiesz mi, że nigdy nie marzyłaś o nagim Louisie w
swoim łóżku.
- Żebyś wiedziała! –
powiedziałam, lekko podniesionym głosem, choć kłamałam samą siebie. Kilka razy
miałam sen z Lou i nie należał on do najbardziej grzecznych snów, ale lepiej
nie będę o tym wspominać Avie, bo wyjdę na idiotkę mającą fantazje seksualne ze
swoim współlokatorem!
- Powiedzmy, że Ci wierzę –
odparła z kwaśnym uśmiechem.
- Ava, ja mam się przespać z
Louisem? Myślisz, że to jest jedyne rozwiązanie?
- No tak… Ty i te sprawy – mówiąc
to podkreśliła literę „s”.
- Nie jestem dziewicą, Ava –
powiedziałam. Spojrzała zszokowana w moją stronę. Jej oczy mówiły „co do jasnej
kurwy?!”. Zaśmiałam się na ten widok. – Tak… Każdy tak reaguje, gdy się o tym
dowiaduje.
- Pierdolisz? Nie jesteś tą
świętą?
- Ava, mieszkałam w Los Angeles :
tam nie da się być dziewicą – zaśmiałam się krótko. – Chociaż źle to wspominam.
- Dlaczego? – spytała cicho.
- Był… ciotą – parsknęłam śmiechem. – Można to
nazwać waniliowym, delikatnym seksem, a ja tego nie lubię.
- Lubisz na ostro? – Ava
uśmiechnęła się jeszcze szerzej, niż poprzednio.
- Najwyraźniej – mruknęłam
- Cholera… Lily Anderson nie jest
dziewicą, lubi mocną, stanowczą grę… Boże, jesteśmy dla siebie stworzone! –
zaśmiałam się z nią głośno. – Zamówmy jeszcze jednego drinka i porozmawiajmy o
tym, Johanna! – krzyknęła do kobiety, która po chwili przyniosła nam kolejnego
shota.
***
- Mhm… Czyżby nasze Panie
gotowały? To nawrócenie, czy faktycznie Ava jest w kuchni? – do pomieszczenia
kilka godzin później wkroczył Zayn z Louisem, obserwując nas uważnie.
- Nie, jesteśmy głodne i wstanie
upojenia alkoholowego – powiedziała Ava i obie zachichotałyśmy jak idiotki.
- Więc, mógłbym idealnie
wykorzystać ten Twój stan, skarbie – Zayn odciągnął na chwilę Avę od kuchenki i
mocno pocałował. Odwróciłam speszona wzrok i zajęłam się krojeniem papryki.
Louis z lekkim uśmiechem wziął nóż i stanąwszy obok mnie, zaczął pomagać w
gotowaniu.
- Macie wolny pokój na górze,
Zayn. Jeśli tak bardzo chcesz ją pieprzyć, to spadajcie stąd – mówi Louis,
śmiejąc się z mulata.
- Idziemy, kocie? – Ava
popatrzyła na niego zachęcającą, zaciskając palce na koszulce. Wyglądało to
tak, jakby miała ochotę ją z niego zedrzeć, co za pewno planowała za kilka
minut zrobić.
- Zawsze i wszędzie – Zayn
cmoknął ją w czoło i popatrzył na nas. – A wy nie urządzajcie dzikiej orgii w
kuchni, tu się je, nie zapominajcie o tym.
- Spróbuję zapamiętać –
parsknęłam śmiechem i wrzuciłam pokrojoną paprykę do garnka. Louis popatrzył na
mnie ze zdziwieniem, ale i tak się zaśmiał.
- Zejdziemy na obiad.
- Jesteś taki szybki, Zayn? –
popatrzyłam na niego, a on pokazał mi środkowy palec.
- Już wiem, że nie warto z Tobą
gadać po pijaku, Anderson – warknął, chwytając dłoń Avy i wyciągnął ją z
kuchni.
- Jesteś pijana? – spytał mnie
Louis… chłodnym tonem?
- No coś ty – prychnęłam. – Lekko
wstawiona, nie pijana.
- Ile wypiłyście?
- Z cztery lub pięć shotów, nic
więcej – wzruszyłam ramionami. Po co ja mu się w ogóle tłumaczyłam z tego, co robię za jego plecami?
- Po co?
Obiecałyście mi jednego drinka – Louis oparł się nonszalancko o blat plecami i
z założonymi rękoma mnie obserwował. Nie patrzyłam na niego, ale wiedziałam, że
był zły. Stwierdziłam to po tym, jak jego ciało było napięte… a razem z nim
jego mięśnie, które odznaczały się przez obcisły T-Shirt o kolorze ciemnej
zieleni.
Cholera, ten widok mnie podniecał. Lily, ty
zdziro! Opanuj swoje hormony!
- Zagadałyśmy
się trochę – powiedziałam zawstydzona, zabierając się za robienie sosu chilli.
- O czym?
- Louis, nie
będę Ci się spowiadać, że wszystkiego co robię – odwróciłam się w jego stronę,
zdesperowana ciągłymi pytaniami. – Jestem prawie dorosła i będę decydować sama
o sobie, jeśli mi pozwolisz – dodałam z irytacją.
- Prawie robi
dużą różnicę, Lily.
- Czepiasz
się, Louis! Ava też ma osiemnaście lat, a jej nie wytykasz błędów!
- W
rzeczywistości Ava byłaby koło pięćdziesiątki, tak jak ja, więc jesteśmy
bardziej doświadczeni.
- No tak,
przepraszam, że jestem głupią siedemnastolatką! – fuknęłam, zabierając się do
gotowania, ignorując chłopaka.
- Nie będziesz
ze mną rozmawiała? – mówi, a ja milczę. – W porządku, a ja nie odejdę stąd
dopóki się nie odezwiesz, Anderson.
To czekaj sobie dalej, dupku.
Jednak ja
nigdy nie potrafiłam się nie odzywać dłużej, niż dziesięć minut, góra
piętnaście. Po tym czasie znowu gadałam z Louisem, którego zagoniłam do
przyrządzenia mięsa do hamburgerów, które dzisiaj mieliśmy mieć na obiad. W
trakcie rozmawiania z nim, zauważyłam rany na jego twarzy, co przypomniało mi o
wczorajszej akcji.
- A co z tymi
wampirami? Załatwiliście ich? – zapytałam go, gdy wsadziłam bułki do
piekarnika, a on nadal zajmował się smażeniem mięsa.
- Bez problemu
– odpowiedział mi lakonicznie.
- Ale jednak –
dotknęłam delikatnie jego łuku brwiowego, który miał zraniony. Louis spojrzał
na mnie pobłażliwie.
- To nic –
szepnął, przekładając mięso z patelni na talerz. – Byłem w gorszym bagnie nie
raz i wychodziłem z tego cało, Lily. Ta brew przeżyła już chyba wszystko, co
mogła.
- Na pewno nic
Ci nie jest? – upewniłam się, wciąż się o niego martwiąc.
- Tak, to nie
o siebie się tu martwię – odparł, spoglądając na mnie z tajemniczym błyskiem w
oku. Wiedziałam, że mówił o mnie i lekko się zarumieniłam, a ten fakt
próbowałam ukryć włosami. Louis jednak powstrzymał mnie i wsunął moje niesforne
kosmyki za ucho. Co on robił?
- Znowu
flirtujemy, Panie Tomlinson? – spytałam, na co on przybliżył się do mnie
jeszcze bardziej. Wstrzymałam oddech, gdy jego druga dłoń znalazła się na dole
moich pleców, próbując, abym zniszczyła tą barierę, która pomiędzy nami była.
- A
przeszkadza Ci to? – uśmiechnął się zawadiacko, muskając leciutko wargami mój
policzek. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Nie wiem czy to tak wypity alkohol
na mnie reagował, czy po prostu chciałam tego, by Louis mnie dotknął. Louis
uśmiechnąwszy się jeszcze szerzej, ujął mój podbródek palcami i gdy wszystko
miało się przyjemnie skończyć, usłyszałam chrząknięcie. Oderwałam się od Louisa
jak oparzona i spojrzałam w stronę drzwi wejściowych. Stał w nich Harry i
patrzył na nas z bananem na twarzy. Poczułam jak moja twarz robi się czerwona,
na twarz wkrada się nieśmiały uśmiech.
- Obiad
gotowy? – zapytał nas Hazza, siadając na czystym blacie.
- Tak,
wszystko jest już gotowe – odparłam, sama biorąc jedzenie i szybko znikając w
salonie, gdzie tam na szczęście nikogo z domowników jeszcze nie było.
Cholerny Hazza!
***
- Harry was
przyłapał?! Serio?! Powinnam wyszarpać tego gówniarza za te loki, by nauczył
się pukać! – odparła Ava, gdy po obiedzie zamknęłyśmy się w moim pokoju.
Opowiedziałam jej wszystko, co się zdarzyło po jej wyjściu z Zaynem w kuchni.
- Pukać do
kuchni? Niezbyt mi to pasuje – podniosłam pytająco brew do góry.
- Jeden chuj,
trochę kultury zawsze się mu przyda! – oburzyła się.
- Zgadzam się
– parsknęłam śmiechem.
- Ale podobało
Ci się? – popatrzyła na mnie z zainteresowaniem. – Podobało Ci się to, że Lou
był… tak blisko?
- Gdyby mi się
to nie podobało, to od razu zdzieliłabym go po twarzy.
- Widać, że z
Ciebie urodzony nocny łowca.
- Na jakiej to
podstawie mi mówisz?
- Na takiej,
że my zawsze mamy jakieś ale. Na przykład ja rzadko zgadzam się z resztą, przez
co robię aferę. Ty robisz to samo, prawda?
- Tak – przyznałam
z niechęcią.
- Wiesz co?
Musisz zacząć działać co do niego. Nie możesz tak siedzieć bezczynnie tu ze mną
rozmawiając, a spędzać z nim jak najwięcej czasu i go zdobyć!
- A to
przypadkiem chłopak nie powinien się starać o względy dziewczyny? – zapytałam
ją retorycznie.
- Ale ty też
musisz wziąć sprawy w swoje ręce! Nie musisz mu od razu wskakiwać do łóżka, ale
zaskocz go! Pocałuj go, wyjdź z nim na spacer, porozmawiaj z nim!
- Ava…
- Och,
przestań! Wiem, że tego chcesz! – Ava uśmiechnęła się szeroko, a ja spoglądałam
na nią jak na idiotkę. – Lily, misiaczku, chcę by się wam ułożyło i zależy mi na tym, aby ktoś w
końcu prócz mnie i Zayna byli razem.
- Jesteście
razem? – powtórzyłam z niedowierzaniem, a Ava zarumieniła się co ledwo
zauważyłam, bo na jej twarzy znajdowała się masa pudru ryżowego.
- No… tak.
Tak, jesteśmy razem – rzekła pewnie, uśmiechając się uroczo. Szczęśliwa Ava! To
nie codzienny widok!
- A ja mam
nadzieję, że wam też się ułoży, Ava. Pasujecie do siebie, jak dwie krople wody
– przyznałam, ściskając ją delikatnie.
- Więc ty
bierz się do roboty i Tomlinson na Ciebie czeka. Słyszysz? – ucichłyśmy na chwilę.
Prócz bicia serca Avy, tak jak i pozostałych w tym domu, usłyszałam płynną i
słodką melodię, wydobywającą się z pokoju Louisa. Lou i granie na pianinie? Był
tak bardzo uzdolniony? – Zawsze gra, gdy coś go dręczy. Idź do niego i wypytaj
o co chodzi – niepewnie zeszłam z łóżka Avy i przed wyjściem spojrzałam na nią
z wątpliwością. – Idź, no! Świat do odważnych należy!
Z
westchnięciem wyszłam z pokoju Avy i powoli udałam się do pokoju Lou, który
znajdował się tuż obok sypialni Avy. Drzwi od jego pokoju były delikatnie
otwarte, a zza nich ulatniała się odurzająca melodia, która pieściła moje uszy.
Louis siedział przy swoim pianinie i grał, będąc skupiony wyłącznie na
klawiszach. Nigdy wcześniej za specjalnie nie zwróciłam na ten instrument
uwagi, ale teraz jakoś rzucało mi się to w oczy.
Do ostatniej
chwili zastanawiałam się, czy tam wejść, czy nie, lecz z dużym wahaniem
przekroczyłam próg jego pokoju, czując kłopoty i podniecenie.
**********************************
No witam was po cholernie długim weekendzie! Pierwszy raz się cieszę, że jest poniedziałek, gdyż i nawet mogę dać wam kolejny rozdział :D Ach, Louis, ty bad boy'u! Jak mogłeś skręcić kark swojej ukochanej? :D Kto takie rzeczy pisze? :D XD Jak myślicie, co się pojawi w następnym rozdziale? To będą wasze ulubione sceny z plusem :D
Kochani, ilość komów znowu spadła! Nie wiem o co chodzi, ale komentujcie! Dajcie chociaż w komentarzu kropę i będę wiedziała, że tutaj byliście! :D Jeśli dzisiaj zrobicie limit komentarzy, jutro wstawię nowy rozdział, a pojutrze kolejny, ale to już swoją drogą pójdzie :D No i dziękuję za 16 obserwatorów! Na początku tamtego tygodnia było ich zaledwie 6 :D
19 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
K.
ZAJEBISTE! *-* NEXT! ♥
OdpowiedzUsuńJestem i czytam. Oto moja kropka: . :)) :PP
OdpowiedzUsuńNo wlasnie kto takie rzeczy pisze ? Nasza kochana Klaudia ♡
OdpowiedzUsuńAle jak on mógł to zrobić? ! On ja kocha !!
Ale ze Lily nie jest dziewicą ?! Aha nie no spk. Ae ze jeszcze lubi ostro ?! Kiedy chcialas nam to powiedziec ?!
Czekam na nexta xx ♡
Świetny rozdział! Ale jak mógł skręcić jej kark do holery?! *o* Czekam na nastepny !
OdpowiedzUsuń~Lenchi♥
Rozdział wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńJak on mógł skręcić jej ten kark ?! Jeden wielki szok! :D
Louis i pianino? tego się nie spodziewałam :)
Lili nie jest dziewicą ? Następny szok :P
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
jeji!!! :D
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział! <3
ten Lou grający na pianinie? O.o dziwne xd
Liliiii, zrób coś, wierzę w Ciebie ueueue ^^
czekam na NN :*
gorąco pozdrawiam xx
SUPER
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się nn :))
Jeeeejuuuuuu <3 kocham to i po prostu wielbie !!!! Czekam z okroooopną niecierpliwością !! *0*
OdpowiedzUsuńjest cu-do-wny *-* rozdział
OdpowiedzUsuńKropka xd
OdpowiedzUsuńNie no rozdział boski <3 Czekan na nexta!
Super!
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńSuper poprostu nie mogę przestać czytać...<3
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next'a <3
OdpowiedzUsuńmrr mówisz ,że kolejny rozdział z plusikiem ?? xD
OdpowiedzUsuńOmg kocham to przeczytałam całego bloga dzisiaj po raz drugi xD czekam na next'a :*
OdpowiedzUsuńOj Louis
OdpowiedzUsuńświetne czekam nn
Czekam ! <3
OdpowiedzUsuńCudo czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSzyko next <3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY! <3 CZEKAM NA NEXT
OdpowiedzUsuń