- Louis! – moje słowa
przerwał pisk Avy, która wpadła do Sali, niemal potykając się o swoje czarne
glany.
- Co jest? – spytałem
ją smutnym tonem, spoglądając to na nią, to na Lily. Zdziwiło mnie to, że Ava
była w dobrym humorze. Pytanie tylko : Dlaczego?
- Lily… Ona będzie
żyła – sapnęła z szerokim uśmiechem.
~ Louis P.O.V ~
Słysząc te słowa, spojrzałem zdezorientowany na dziewczynę.
Wstałem i podszedłem do niej z konsternacją wypisaną na twarzy.
Czy ona robiła mnie w chuja, czy jak?!
- O czym ty mówisz?
- Lily będzie żyła, zapomniałeś?! Przecież ona jest
mieszańcem, pół wampirem, pół nocnym łowcą. Lily przeszła jedną drugą
przemiany, a żeby stać się stu procentowym łowcą…
- Trzeba było zabić jej wewnętrznego wampira… - szepnąłem do
siebie, a moje serce przyśpieszyło, gdy wszystko do mnie dotarło. Otworzyłem
szeroko oczy ze zdziwienia. – Boże, nie wierzę…
- Ona przeżyje! – krzyknęła Ava, mocno się we mnie wtulając.
Również to robię, czując ogromną ulgę. Moja Lily będzie żyła… Będzie żyła!
- Dlaczego tak długo się regeneruje? Minęło już sporo godzin
– odsunąłem się od Avy.
- Louis, czasami zaskakujesz mnie swoją pieprzoną tępotą! –
wymachuje rękoma. – Mieszańce przemieniają się wolniej, ale to też zależy ile
ma się w sobie łowcy, a ile wampira. W dodatku Lily była… zresztą jeszcze jest
też demonem, ale to kurwa nie jest ważne! Jak mogliśmy zapomnieć, że jest w
połowie przemiany? Jesteśmy idiotami! Lily wiedziała co robi od samego początku
i kryła się przed nami!
- Nie dość, że piękna, to i mądra – uśmiechnąłem się do
siebie, pierwszy raz od wielu dni.
- Zostawmy ją samą, Grace zamówiła nam sporo jedzenia z
Lusso, bo stwierdziła, że musimy być bardziej napakowani – wywróciła oczami i
biorąc moją rękę, wyprowadziła ze szpitalnego skrzydła, nim zdążyłem odmówić,
bo chciałem trwać przy Lily, mimo tego, że byłem potwornie głodny.
***
- Podjąłem decyzję – oznajmiłem wszystkim, gdy najadłem się
za dziesięciu. Podczas tej czynności, myślałem intensywnie nad decyzją, którą
za kilka chwil miałem powiedzieć. Wcześniej rozmówiłem się o tym już z Grace i
przystała na moją propozycję. Musiało się udać.
- Jaką? – zapytała Ava, jedząc kurczaka tak, jakby widziała
go pierwszy raz na oczy. No tak, siedzieć w klatce bez jedzenia przez kilka
dni, to bym tak samo zareagował. Tym bardziej, że ja kochałem wpierdalać masę
jedzenia.
- Wyjadę z Lily na jakiś czas do Los Angeles – mówię, a Ava
opluła się jedzeniem ze zdziwienia.
- Co? I nie zabieracie mnie ze sobą? – jej ton głosu mnie
rozbawia.
- Ktoś musi robić na złość reszcie – uśmiechnąłem się
złośliwie.
- Ha ha, zabawny jesteś – parsknęła, kręcąc oczami. Jej
popierdolony humorek wracał.
– Chcę by odpoczęła od miasta. Wybrałem dom z dala od ludzi…
jak będzie chciała wrócić, to wrócę, jak nie… to z nią zostanę, póki sama mnie
nie wyrzuci na zbity pysk.
- Nie chcecie wrócić do Miasta Śmierci? – spytał zdumiony
Harry.
- Póki co nie. Zbyt wiele się wydarzyło, zrozumcie. Chcę by
na razie wróciła do normy i na nowo nauczyła się funkcjonować jak człowiek…
- Podejrzewam, że ty nie tylko jej pomożesz… Potrzebuje
każdego z nas, Louis – stwierdził Zayn, odkładając talerz na stół. – Nie możesz
jej odizolować od wszystkich i wszystkiego. Jesteśmy jej potrzebni.
- Człowiek, który wraca do swojego poprzedniego wcielenia
może być zdezorientowany i nie wiedzieć… co zrobić w niektórych momentach.
- Postaram się o to – zapewniłem ich.
- Nie wydaje mi się, ty do takich rzeczy cierpliwości akurat
nie masz – odparł Niall, parskając śmiechem.
- Wyszkoliłem Lily nocnego łowcę? Wyszkoliłem – powiedziałem
z lekka oburzony. Lily na pewno będzie chciała wyjechać. Znałem ją na tyle, by
to stwierdzić.
- Grace tez musi ją mieć pod okiem. Nocni łowcy też mają
swoje momenty, w których dostają bzika, a nie wiadomo, jak to będzie z Lily –
ciągnął dalej Niall.
- Grace zgodziła się na wyjazd, więc ufa mi na tyle, że
poradzę sobie z Lily i może ją ze mną zostawić. Nie pamiętacie jak była na
skraju załamania swoją wampirzą egzystencją? Daliśmy sobie radę, szczególnie ja
z Avą, bo ciągle przy niej byliśmy i nie pozwalaliśmy się jej poddawać. Minie
pewnie kilka tygodni nim przyzwyczai się do normalnego funkcjonowania, ale… ona
jest silna. Silniejsza od nas wszystkich…
- Louis, od kiedy tak filozofujesz? Kto Cię tego nauczył!?
Nie wierzę, że ty masz taki dobór słów! – zaśmiała się Ava. Chciałem powstrzymać
ironiczny uśmiech i wywrócenie oczami, lecz mi się nie udało. – No nareszcie
się uśmiechnął! Koniec żałoby! – krzyknęła roześmiana. Podziwiałem ją za to, że
mimo tych całych okoliczności, potrafiła każdego rozbawić.
Tylko gdyby dołączyła do nas Lily… Byłoby niesamowicie.
***
Minęły kolejne dwa dni, a Lily nie dawała znaku życia.
Wiedziałem, że ta cała przemiana to długi i bolesny okres, ale żeby tak to się
przeciągało?! Strasznie martwiłem się o to, że to mogły być jakieś komplikacje…
Poprzedniego dnia tak było, bo Lily dostała lekkiego krwotoku, lecz Grace
mówiła mi, że to normalne i oznaczała to, że organizm wraca do prawidłowego
funkcjonowania i drugi etap przemiany jest już bliski końca. Nie mniej, nie
odetchnąłem z ulgą.
Mało spałem. Ciągle trwałem przy Lily, w dzień i w nocy.
Czasami przysnąłem, jeśli byłem już naprawdę padnięty. Nawet nie chodziłem
jeść, bo Ava przynosiła mi obiad lub kolację i od czasu do czasu jakiś alkohol.
Gdy byłem już na serio zdesperowany, musiałem wypić. Inni mogli brać za
alkoholika, ale chuj : moja dziewczyna walczyła o normalne życie! Gdybym mógł
zamienić się z nią miejscami, zrobiłbym to bez wahania. Zbyt mocno ją kochałem
i nie chciałem, by przechodziła przez ostatni etap przemiany. Nie potrafiłem
patrzeć na ludzi cierpiących, szczególnie Lily.
- Kiedy się Pani obudzi, co? – spytałem ją cicho, bawiąc
palcami jej dłoni. Oczywiście odpowiedziała mi głucha cisza. Tęskniłem za jej
głosem i powoli zapominałem, jak on brzmiał. – Tak myślałem… - westchnąłem
głośno, podniosłem jej dłoń do swoich ust i musnąłem kilka razy. – Powinienem
Cię przeprosić za to, jak zachowałem się wobec Ciebie, gdy Harry był pijany,
wiesz? Styles mi wszystko wyjaśnił… Cholera, jestem idiotą, by Ci nie wierzyć –
w moim głosie można było dosłyszeć się desperacji. – Nim drugi raz Cię ocenię,
sprawdzę czy winna osoba jest trzeźwa – parsknąłem śmiechem i wtuliłem twarz w
jej ramię. Stąd mogłem usłyszeć jak wyraźnie biło jej serce. Walczyła. Mimo
woli na moją twarz wyszedł uśmiech. – Nie żebym był niecierpliwy, ale
chciałbym, abyś w końcu wróciła do żywych, wiesz? Chyba nadszedł już czas abyś
otworzyła te piękne oczy? – spojrzałem na jej twarz i zamarłem.
Dosłownie kilka minut wcześniej jej twarz była sina, teraz…
Jej cera była taka jak kiedyś : blada i nieskazitelna. Podniosłem się oparzony
z krzesła i obejrzałem ją całą. Z jej rąk fioletowe sińce wchłaniały się w
skórę Lily w dla mnie niewyjaśniony sposób, ale po pięciu sekundach ich już nie
było.
- Lily, słyszysz mnie? – pogłaskałem ją po policzku, a moja
dłoń niewyobrażalnie drżała. – Lily?!
- Lou, co się dzieje? – w drzwiach skrzydła szpitalnego
pojawił się Harry.
- Nie wiem – odpowiedziałem szczerze, pochylając się nad
nią. Jej klatka piersiowa zaczęła unosić się niewyobrażalnie szybko, a na czole
pojawiły się kropelki potu. – Dzwoń po Grace! – krzyknąłem do Harrego, który od
razu wykonał moje polecenie. – Lily, skarbie, spokojnie… - pogłaskałem ją po
włosach i twarzy. Była gorąca. – Cholera – przekląłem pod nosem, biegnąc po
zimny okład, który tkwił w małej chłodziarce, stojącej obok szafki z lekami.
Szybko wróciłem na miejsce i zacząłem okładać lodem jej twarz, dekolt i
ramiona. Zobaczyłem jak na jej skórze pojawia się gęsia skórka. Lily odbierała
bodźce. Była poniekąd z nami.
- Grace zaraz tu będzie, bo właśnie szła do nas – oznajmił
Harry, pojawiając się obok mnie. – Co z nią?
- Ma piekielną gorączkę, stary. Ona aż parzy – powiedziałem
z przejęciem, nie wiedząc co robić. Nie byłem Grace, która miała rozwiązanie na
każdą sytuację.
- Już jestem – nasza szefowa wpadła do Sali, lekko zdyszana
i stanęła po drugiej stronie łóżka, na którym leżała Lily i dokładnie ja ją
opatrzyła. – No, to już prawie koniec – powiedziała z lekkim uśmiechem, a ja
zdębiałem.
- Koniec? Ona do cholery ma z dobre czterdzieści jeden
stopni gorączki! – niemal krzyknąłem.
- To normalne wśród przemiany mieszańców. Za góra godzinę
się wybudzi, Louisie, możesz być spokojny – odparła spokojnie, kierując się w
stronę. Nim opuściła skrzydło, obróciła się twarzą do mnie i Harrego. –
Powinniście wyjść i zostawić ją samą. Podejrzewam, że wyczuwa waszą obecność i
przez to trudniej jest jej się wybudzić.
- Sugerujesz, że jestem wrzodem na jej dupie? – prychnąłem.
- Można tak powiedzieć – zaśmiała się krótko i wyszła.
Z Harrym również to uczyniliśmy, tylko ja nie z nieukrywaną
niechęcią.
***
- Stary, wyluzuj, wszystko będzie z nią okay – Liam siadł
koło mnie w salonie, gdy już wszyscy spali. Lily nadal się nie wybudziła, a
czas jej przemiany wydłużał się w nieskończoność. Nie mogłem tego znieść.
Frustracja i strach rozpierały mnie od środka.
- Boję się o nią, Liam – szepnąłem, zerkając na niego kątem
oka.
- Ty ją na serio kochasz, Louis – mruknął pewnie.
- Nie na niby – prychnąłem pod nosem.
- Dlaczego chcesz z nią wyjechać? Tylko po to, by wróciła do
normalności, czy kryje się w tym jakiś podtekst? – obróciłem głowę i spojrzałem
na niego. Na jego twarzy malował się pół uśmiech.
- O co Ci chodzi? – zapytałem z konsternacją.
- Ty już wiesz, kolego. Chcesz o tym pogadać?
- Nie, chcę zostać sam i wszystko…
- Przemyśleć, kminie – odparł, klepiąc mnie po ramieniu i
wyszedł powoli z salonu. Już chciałem krzyknąć, żeby wrócił, ale powstrzymałem
się od tego planu. Nie chciałem by inni oglądali mnie w takim stanie. Lily
cierpiała, a ja nie mogłem tego znieść. Im dłużej się nie wybudzała, tym
bardziej martwiłem się o to, czy kiedykolwiek jeszcze otworzy oczy i czy dane
będzie mi usłyszeć jej głos. Nie poradziłbym sobie, gdyby odeszła bez słowa
pożegnania. Żadne kurewskie liściki się nie liczyły. Chciałem by żyła i
zrobiłbym wszystko, by wróciła do żywych.
***
Nastał i ranek. Lily nie dawała żadnych znaków życia, prócz
chwilowych ataków drgawek i gorączki. Mimo, że po jej twarzy nie było śladu
cierpienia wiedziałem, że w środku dział się istny horror.
- Dasz radę skarbie, wierzę w Ciebie – szepnąłem po raz
kolejny, mocno trzymając jej dłoń, która nabrała już normalnego koloru.
- Louis?! – do Sali zajrzała zaniepokojona Ava. O dziwo
miała przy sobie broń.
- Co się dzieje? – zapytałem, wstając ze stołka, na którym
siedziałem, nigdy nie puszczając dłoni Lily.
- Mamy atak kilku wampirów na wschodnią część. Musisz tam
być.
- Nie poradzicie sobie sami?
- Louis, nic jej nie będzie, zamkniemy oddział szpitalny.
Będzie bezpieczna – powiedziała pewnie. Widziałem po jej minie, że nie rwała
się do tego z taką ekscytacją, jak kiedyś. Eleanor musiała porządnie wyprać jej
mózg przez te dni, gdy była zamknięta w klatce.
- W porządku, załatwmy ich.
***
- Czuje obecność jeszcze jednego wampa, ukrywa się przed
nami sukinsyn – warknąłem, czyszcząc broń wierzchem swojej koszulki i
rozglądając się po podwórzu. Pięciu z nich już leżało i paliło się. – Skurwiel
pewnie dostał się do środka krypty.
- Z pewnością to wampiry Arrena, tylko on i jego
sprzymierzeńcy mogą wejść do krypty – uświadomiła sobie Ava, oddychając szybko
po przebytej walce z jakimś nafaszerowanym sterydami wampirem. – Cholera,
jebany zmęczył mnie bardziej, niż Zayn podczas seksu.
- Słyszałem! – krzyknął Zayn, który stał z trzy metry od
nas. Ava zaśmiała się głośno.
- To miała być mobilizacja do działania, stary – odparłem,
posyłając mu krzywy uśmiech.
- Poradzę sobie, Tommo. Może zapytam się Lily jak ty ją
zadowalasz?
- Nie udawaj, że nie ich słyszysz, Zaza! – parsknął śmiechem
Niall, ciągnąc za sobą nieżywego wampira. – Przecież to trzeba by było zrobić
ściany dźwiękoszczelne, by normalnie spać.
- Oj skończ pierdolić – dałem mu sójkę w bok, na co syknął.
- Chodźmy do krypty po tego wampira, zapomnieliście? –
przypomniała nam Ava, a mi zaświtało w głowie. Lily była w środku. Już jako
człowiek, z bijącym sercem i płynącą w żyłach krwią.
Była dla niego
przekąską, która leżała bezbronnie w szpitalnym dziale.
- Cholera! – przekląłem, rzucając wszystko i puściłem się
biegiem do krypty. Panowała w niej kompletna cisza i to mnie najbardziej
martwiło. Pokonałem schody prowadzące na piętro w kilka sekund, ładując pistolet
nabojami z płynnym srebrem i przyśpieszając tempo swojego chodu jeszcze
bardziej. Gdy dotarłem na miejsce, oddech ugrzązł mi w gardle.
Drzwi od skrzydła
szpitalnego były wyważone.
- Lily?! – krzyknąłem, wbiegając do Sali. Po Lily ślad
zaginał. – Lily?! – powtórzyłem, a za sobą usłyszałem charknięcie. Obróciłem
się i od razu zaatakowałem. Wampir okazał się silniejszy, niż to podejrzewałem.
Po tym, jak dostał ode mnie w twarz, z kopniaka oberwałem od niego w prawy
korpus i gdy zwijałem się z bólu, wyrzucił mnie na ścianę pięć metrów dalej.
Uderzyłem w nią plecami i runąłem na ziemię. Mimo bólu w plecach, podniosłem
się i ponownie oberwałem, nim zdążyłem oddać cios. Znowu wylądowałem na ziemi,
czując krew cieknącą mi ciurkiem z nosa wzdłuż twarzy. W dodatku w trakcie lotu
broń wypadła mi z rąk i wzrokiem jej nie odszukałem. – Kurwa mać – zacisnąłem
zęby i czekałem, aż wampir znowu zada cios.
Rozległ się strzał, a kula trafiła wampira między oczy.
Ryknął po raz ostatni i upadł na ziemię, siniejąc. Podniosłem wzrok i moje oczy
nie dowierzały.
Tam stała Lily z
zadziornym uśmieszkiem.
- Że niby taka zabawa ma dziać się beze mnie?
***************************
Lily Come Back! Yay! :D
Więc, witam już was... w 3 Generacji COD? XD Wow, za nami już dwie części tej historii :D Jak myślicie, czy dorówna wrażeniami jak pierwszy i druga? I co według was może się w niej zdarzyć? Mam kilka pomysłów, zobaczymy czy zgadniecie :D
Kochani, zapraszam na tego fantastycznego bloga naszej czytelniczki i mojej przyjaciółki, w którym gra realna ja :D
http://psychicznefanfiction.blogspot.com / ZAPRASZAM! :D
35 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3
Komentujcie <3
Katie.
Świetny!! Nn!
OdpowiedzUsuńAaaa!
OdpowiedzUsuńKońcówka genialna! :3
Po prostu kocham twojego bloga!
Nie umiem się doczekać nexta :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLily Back! :D xD
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, masz do tego talent :D
Czekam na nexta :)
PS: Może wpadniesz do mnie?
http://zaprzysiezeni.blogspot.com/
Dopiero zaczynam :) Mam nadzieję, że ci się spodoba ^^
No nareszcie nasza Lily wróciła.. OMG.. ile to trzeba czekać było :D Czekam na nexta ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak ! Ona ozyla jeeeej czekam na nn
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Myślę że w trzeciej części będą walczyć z arrenem. Okaże się że lily jest tą trzecią osobą która jest taka dobra w tych czarach lub lily będzie w ciąży. czekam na nn
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem kocham to coraz bardziej *-* Więc... jednym słowem... genialnoperfekcyjne <3 !
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuńHahahahahahahh :,D Ostatnie zdanie - bezcenne :,D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Lily żyje :)
Czekam na nn ;)
Jezu swietne <3
OdpowiedzUsuńMusialabys widziec moja mine kiedy przeczytlam końcówke :)
Bomba Bomba Bomba! Kocham cie :D Nareszcie dodałaś rozdział ^^ Dzięki, dzięki
OdpowiedzUsuńJejka, cudny *-* I te zakończenie... "Że niby taka zabawa ma się dziać beze mnie? ' Hhahaha ;D Lily- wejście smoka XD Czekam na nexta :D <3 <3 <3 xxx.
OdpowiedzUsuńLily wróciła!!! XD
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńAaaaa
OdpowiedzUsuńPisz
Louise xx
OMG ale mi serce dudni :D
OdpowiedzUsuńbomba normalnie :D
czekam na NN ;3
Yay Lily wróciła ^.^
OdpowiedzUsuńJa pierdziele przeczytałam i nadal jestem podekscytowana dwoma ostatnimi zdaniami !!!! KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńKurwa ! Usunął mi się kom. -,-
OdpowiedzUsuńNapiszę po raz 2. Wiedziałam że obudzi się na koniec i jak zwykle zostawisz nam taki cholerny niedosyt. xd
Jedno słowo opisuje twój blog CUDO ! <333
Weny. ;***
Zajebisty !!!!!
OdpowiedzUsuńLily wkońcu się obudziła !!!!! :D <3 !!!
KOBIETO! CZEMU TY TO ROBISZ!? JA CHCE WIĘCEJ :D
OdpowiedzUsuńCzadowy *,*
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNext,next,next i next
OdpowiedzUsuńSuper nsprawde weny
OdpowiedzUsuńNEXT *-*
OdpowiedzUsuńLily żyje Alleluja
OdpowiedzUsuńJeju !
OdpowiedzUsuńWchodze na tg bloga codziennie.
Nie moge sie doczekać nexta. ;***
Next ;*
OdpowiedzUsuńSupetr jak zawsze czyli zycze ci weny
OdpowiedzUsuńCzad
OdpowiedzUsuń~Milena
Proszę daj szybko nexta uwielbiam ten ff . Chciałabym, żeby wzięli ślubu mieli dziecko ~ kk
OdpowiedzUsuńSupper
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę doczekać się następnego!!! Msz talent :D
OdpowiedzUsuńNext! <333
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny? :D
OdpowiedzUsuń