poniedziałek, 10 listopada 2014

3 Generation - One.

- Louis! – moje słowa przerwał pisk Avy, która wpadła do Sali, niemal potykając się o swoje czarne glany.
- Co jest? – spytałem ją smutnym tonem, spoglądając to na nią, to na Lily. Zdziwiło mnie to, że Ava była w dobrym humorze. Pytanie tylko : Dlaczego?
- Lily… Ona będzie żyła – sapnęła z szerokim uśmiechem.

~ Louis P.O.V ~

Słysząc te słowa, spojrzałem zdezorientowany na dziewczynę. Wstałem i podszedłem do niej z konsternacją wypisaną na twarzy.

Czy ona robiła mnie w chuja, czy jak?!

- O czym ty mówisz?
- Lily będzie żyła, zapomniałeś?! Przecież ona jest mieszańcem, pół wampirem, pół nocnym łowcą. Lily przeszła jedną drugą przemiany, a żeby stać się stu procentowym łowcą…
- Trzeba było zabić jej wewnętrznego wampira… - szepnąłem do siebie, a moje serce przyśpieszyło, gdy wszystko do mnie dotarło. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. – Boże, nie wierzę…
- Ona przeżyje! – krzyknęła Ava, mocno się we mnie wtulając. Również to robię, czując ogromną ulgę. Moja Lily będzie żyła… Będzie żyła!
- Dlaczego tak długo się regeneruje? Minęło już sporo godzin – odsunąłem się od Avy.
- Louis, czasami zaskakujesz mnie swoją pieprzoną tępotą! – wymachuje rękoma. – Mieszańce przemieniają się wolniej, ale to też zależy ile ma się w sobie łowcy, a ile wampira. W dodatku Lily była… zresztą jeszcze jest też demonem, ale to kurwa nie jest ważne! Jak mogliśmy zapomnieć, że jest w połowie przemiany? Jesteśmy idiotami! Lily wiedziała co robi od samego początku i kryła się przed nami!
- Nie dość, że piękna, to i mądra – uśmiechnąłem się do siebie, pierwszy raz od wielu dni.
- Zostawmy ją samą, Grace zamówiła nam sporo jedzenia z Lusso, bo stwierdziła, że musimy być bardziej napakowani – wywróciła oczami i biorąc moją rękę, wyprowadziła ze szpitalnego skrzydła, nim zdążyłem odmówić, bo chciałem trwać przy Lily, mimo tego, że byłem potwornie głodny.

***
- Podjąłem decyzję – oznajmiłem wszystkim, gdy najadłem się za dziesięciu. Podczas tej czynności, myślałem intensywnie nad decyzją, którą za kilka chwil miałem powiedzieć. Wcześniej rozmówiłem się o tym już z Grace i przystała na moją propozycję. Musiało się udać.
- Jaką? – zapytała Ava, jedząc kurczaka tak, jakby widziała go pierwszy raz na oczy. No tak, siedzieć w klatce bez jedzenia przez kilka dni, to bym tak samo zareagował. Tym bardziej, że ja kochałem wpierdalać masę jedzenia.
- Wyjadę z Lily na jakiś czas do Los Angeles – mówię, a Ava opluła się jedzeniem ze zdziwienia.
- Co? I nie zabieracie mnie ze sobą? – jej ton głosu mnie rozbawia.
- Ktoś musi robić na złość reszcie – uśmiechnąłem się złośliwie.
- Ha ha, zabawny jesteś – parsknęła, kręcąc oczami. Jej popierdolony humorek wracał.
– Chcę by odpoczęła od miasta. Wybrałem dom z dala od ludzi… jak będzie chciała wrócić, to wrócę, jak nie… to z nią zostanę, póki sama mnie nie wyrzuci na zbity pysk.
- Nie chcecie wrócić do Miasta Śmierci? – spytał zdumiony Harry.
- Póki co nie. Zbyt wiele się wydarzyło, zrozumcie. Chcę by na razie wróciła do normy i na nowo nauczyła się funkcjonować jak człowiek…
- Podejrzewam, że ty nie tylko jej pomożesz… Potrzebuje każdego z nas, Louis – stwierdził Zayn, odkładając talerz na stół. – Nie możesz jej odizolować od wszystkich i wszystkiego. Jesteśmy jej potrzebni.
- Człowiek, który wraca do swojego poprzedniego wcielenia może być zdezorientowany i nie wiedzieć… co zrobić w niektórych momentach.
- Postaram się o to – zapewniłem ich.
- Nie wydaje mi się, ty do takich rzeczy cierpliwości akurat nie masz – odparł Niall, parskając śmiechem.
- Wyszkoliłem Lily nocnego łowcę? Wyszkoliłem – powiedziałem z lekka oburzony. Lily na pewno będzie chciała wyjechać. Znałem ją na tyle, by to stwierdzić.
- Grace tez musi ją mieć pod okiem. Nocni łowcy też mają swoje momenty, w których dostają bzika, a nie wiadomo, jak to będzie z Lily – ciągnął dalej Niall.
- Grace zgodziła się na wyjazd, więc ufa mi na tyle, że poradzę sobie z Lily i może ją ze mną zostawić. Nie pamiętacie jak była na skraju załamania swoją wampirzą egzystencją? Daliśmy sobie radę, szczególnie ja z Avą, bo ciągle przy niej byliśmy i nie pozwalaliśmy się jej poddawać. Minie pewnie kilka tygodni nim przyzwyczai się do normalnego funkcjonowania, ale… ona jest silna. Silniejsza od nas wszystkich…
- Louis, od kiedy tak filozofujesz? Kto Cię tego nauczył!? Nie wierzę, że ty masz taki dobór słów! – zaśmiała się Ava. Chciałem powstrzymać ironiczny uśmiech i wywrócenie oczami, lecz mi się nie udało. – No nareszcie się uśmiechnął! Koniec żałoby! – krzyknęła roześmiana. Podziwiałem ją za to, że mimo tych całych okoliczności, potrafiła każdego rozbawić.

Tylko gdyby dołączyła do nas Lily… Byłoby niesamowicie.

***

Minęły kolejne dwa dni, a Lily nie dawała znaku życia. Wiedziałem, że ta cała przemiana to długi i bolesny okres, ale żeby tak to się przeciągało?! Strasznie martwiłem się o to, że to mogły być jakieś komplikacje… Poprzedniego dnia tak było, bo Lily dostała lekkiego krwotoku, lecz Grace mówiła mi, że to normalne i oznaczała to, że organizm wraca do prawidłowego funkcjonowania i drugi etap przemiany jest już bliski końca. Nie mniej, nie odetchnąłem z ulgą.

Mało spałem. Ciągle trwałem przy Lily, w dzień i w nocy. Czasami przysnąłem, jeśli byłem już naprawdę padnięty. Nawet nie chodziłem jeść, bo Ava przynosiła mi obiad lub kolację i od czasu do czasu jakiś alkohol. Gdy byłem już na serio zdesperowany, musiałem wypić. Inni mogli brać za alkoholika, ale chuj : moja dziewczyna walczyła o normalne życie! Gdybym mógł zamienić się z nią miejscami, zrobiłbym to bez wahania. Zbyt mocno ją kochałem i nie chciałem, by przechodziła przez ostatni etap przemiany. Nie potrafiłem patrzeć na ludzi cierpiących, szczególnie Lily.

- Kiedy się Pani obudzi, co? – spytałem ją cicho, bawiąc palcami jej dłoni. Oczywiście odpowiedziała mi głucha cisza. Tęskniłem za jej głosem i powoli zapominałem, jak on brzmiał. – Tak myślałem… - westchnąłem głośno, podniosłem jej dłoń do swoich ust i musnąłem kilka razy. – Powinienem Cię przeprosić za to, jak zachowałem się wobec Ciebie, gdy Harry był pijany, wiesz? Styles mi wszystko wyjaśnił… Cholera, jestem idiotą, by Ci nie wierzyć – w moim głosie można było dosłyszeć się desperacji. – Nim drugi raz Cię ocenię, sprawdzę czy winna osoba jest trzeźwa – parsknąłem śmiechem i wtuliłem twarz w jej ramię. Stąd mogłem usłyszeć jak wyraźnie biło jej serce. Walczyła. Mimo woli na moją twarz wyszedł uśmiech. – Nie żebym był niecierpliwy, ale chciałbym, abyś w końcu wróciła do żywych, wiesz? Chyba nadszedł już czas abyś otworzyła te piękne oczy? – spojrzałem na jej twarz i zamarłem.

Dosłownie kilka minut wcześniej jej twarz była sina, teraz… Jej cera była taka jak kiedyś : blada i nieskazitelna. Podniosłem się oparzony z krzesła i obejrzałem ją całą. Z jej rąk fioletowe sińce wchłaniały się w skórę Lily w dla mnie niewyjaśniony sposób, ale po pięciu sekundach ich już nie było.

- Lily, słyszysz mnie? – pogłaskałem ją po policzku, a moja dłoń niewyobrażalnie drżała. – Lily?!
- Lou, co się dzieje? – w drzwiach skrzydła szpitalnego pojawił się Harry.
- Nie wiem – odpowiedziałem szczerze, pochylając się nad nią. Jej klatka piersiowa zaczęła unosić się niewyobrażalnie szybko, a na czole pojawiły się kropelki potu. – Dzwoń po Grace! – krzyknąłem do Harrego, który od razu wykonał moje polecenie. – Lily, skarbie, spokojnie… - pogłaskałem ją po włosach i twarzy. Była gorąca. – Cholera – przekląłem pod nosem, biegnąc po zimny okład, który tkwił w małej chłodziarce, stojącej obok szafki z lekami. Szybko wróciłem na miejsce i zacząłem okładać lodem jej twarz, dekolt i ramiona. Zobaczyłem jak na jej skórze pojawia się gęsia skórka. Lily odbierała bodźce. Była poniekąd z nami.
- Grace zaraz tu będzie, bo właśnie szła do nas – oznajmił Harry, pojawiając się obok mnie. – Co z nią?
- Ma piekielną gorączkę, stary. Ona aż parzy – powiedziałem z przejęciem, nie wiedząc co robić. Nie byłem Grace, która miała rozwiązanie na każdą sytuację.
- Już jestem – nasza szefowa wpadła do Sali, lekko zdyszana i stanęła po drugiej stronie łóżka, na którym leżała Lily i dokładnie ja ją opatrzyła. – No, to już prawie koniec – powiedziała z lekkim uśmiechem, a ja zdębiałem.
- Koniec? Ona do cholery ma z dobre czterdzieści jeden stopni gorączki! – niemal krzyknąłem.
- To normalne wśród przemiany mieszańców. Za góra godzinę się wybudzi, Louisie, możesz być spokojny – odparła spokojnie, kierując się w stronę. Nim opuściła skrzydło, obróciła się twarzą do mnie i Harrego. – Powinniście wyjść i zostawić ją samą. Podejrzewam, że wyczuwa waszą obecność i przez to trudniej jest jej się wybudzić.
- Sugerujesz, że jestem wrzodem na jej dupie? – prychnąłem.
- Można tak powiedzieć – zaśmiała się krótko i wyszła.

Z Harrym również to uczyniliśmy, tylko ja nie z nieukrywaną niechęcią.

***
- Stary, wyluzuj, wszystko będzie z nią okay – Liam siadł koło mnie w salonie, gdy już wszyscy spali. Lily nadal się nie wybudziła, a czas jej przemiany wydłużał się w nieskończoność. Nie mogłem tego znieść. Frustracja i strach rozpierały mnie od środka.
- Boję się o nią, Liam – szepnąłem, zerkając na niego kątem oka.
- Ty ją na serio kochasz, Louis – mruknął pewnie.
- Nie na niby – prychnąłem pod nosem.
- Dlaczego chcesz z nią wyjechać? Tylko po to, by wróciła do normalności, czy kryje się w tym jakiś podtekst? – obróciłem głowę i spojrzałem na niego. Na jego twarzy malował się pół uśmiech.
- O co Ci chodzi? – zapytałem z konsternacją.
- Ty już wiesz, kolego. Chcesz o tym pogadać?
- Nie, chcę zostać sam i wszystko…
- Przemyśleć, kminie – odparł, klepiąc mnie po ramieniu i wyszedł powoli z salonu. Już chciałem krzyknąć, żeby wrócił, ale powstrzymałem się od tego planu. Nie chciałem by inni oglądali mnie w takim stanie. Lily cierpiała, a ja nie mogłem tego znieść. Im dłużej się nie wybudzała, tym bardziej martwiłem się o to, czy kiedykolwiek jeszcze otworzy oczy i czy dane będzie mi usłyszeć jej głos. Nie poradziłbym sobie, gdyby odeszła bez słowa pożegnania. Żadne kurewskie liściki się nie liczyły. Chciałem by żyła i zrobiłbym wszystko, by wróciła do żywych.

***
Nastał i ranek. Lily nie dawała żadnych znaków życia, prócz chwilowych ataków drgawek i gorączki. Mimo, że po jej twarzy nie było śladu cierpienia wiedziałem, że w środku dział się istny horror.
- Dasz radę skarbie, wierzę w Ciebie – szepnąłem po raz kolejny, mocno trzymając jej dłoń, która nabrała już normalnego koloru.
- Louis?! – do Sali zajrzała zaniepokojona Ava. O dziwo miała przy sobie broń.
- Co się dzieje? – zapytałem, wstając ze stołka, na którym siedziałem, nigdy nie puszczając dłoni Lily.
- Mamy atak kilku wampirów na wschodnią część. Musisz tam być.
- Nie poradzicie sobie sami?
- Louis, nic jej nie będzie, zamkniemy oddział szpitalny. Będzie bezpieczna – powiedziała pewnie. Widziałem po jej minie, że nie rwała się do tego z taką ekscytacją, jak kiedyś. Eleanor musiała porządnie wyprać jej mózg przez te dni, gdy była zamknięta w klatce.
- W porządku, załatwmy ich.

***
- Czuje obecność jeszcze jednego wampa, ukrywa się przed nami sukinsyn – warknąłem, czyszcząc broń wierzchem swojej koszulki i rozglądając się po podwórzu. Pięciu z nich już leżało i paliło się. – Skurwiel pewnie dostał się do środka krypty.
- Z pewnością to wampiry Arrena, tylko on i jego sprzymierzeńcy mogą wejść do krypty – uświadomiła sobie Ava, oddychając szybko po przebytej walce z jakimś nafaszerowanym sterydami wampirem. – Cholera, jebany zmęczył mnie bardziej, niż Zayn podczas seksu.
- Słyszałem! – krzyknął Zayn, który stał z trzy metry od nas. Ava zaśmiała się głośno.
- To miała być mobilizacja do działania, stary – odparłem, posyłając mu krzywy uśmiech.
- Poradzę sobie, Tommo. Może zapytam się Lily jak ty ją zadowalasz?
- Nie udawaj, że nie ich słyszysz, Zaza! – parsknął śmiechem Niall, ciągnąc za sobą nieżywego wampira. – Przecież to trzeba by było zrobić ściany dźwiękoszczelne, by normalnie spać.
- Oj skończ pierdolić – dałem mu sójkę w bok, na co syknął.
- Chodźmy do krypty po tego wampira, zapomnieliście? – przypomniała nam Ava, a mi zaświtało w głowie. Lily była w środku. Już jako człowiek, z bijącym sercem i płynącą w żyłach krwią.

Była dla niego przekąską, która leżała bezbronnie w szpitalnym dziale.

- Cholera! – przekląłem, rzucając wszystko i puściłem się biegiem do krypty. Panowała w niej kompletna cisza i to mnie najbardziej martwiło. Pokonałem schody prowadzące na piętro w kilka sekund, ładując pistolet nabojami z płynnym srebrem i przyśpieszając tempo swojego chodu jeszcze bardziej. Gdy dotarłem na miejsce, oddech ugrzązł mi w gardle.

Drzwi od skrzydła szpitalnego były wyważone.

- Lily?! – krzyknąłem, wbiegając do Sali. Po Lily ślad zaginał. – Lily?! – powtórzyłem, a za sobą usłyszałem charknięcie. Obróciłem się i od razu zaatakowałem. Wampir okazał się silniejszy, niż to podejrzewałem. Po tym, jak dostał ode mnie w twarz, z kopniaka oberwałem od niego w prawy korpus i gdy zwijałem się z bólu, wyrzucił mnie na ścianę pięć metrów dalej. Uderzyłem w nią plecami i runąłem na ziemię. Mimo bólu w plecach, podniosłem się i ponownie oberwałem, nim zdążyłem oddać cios. Znowu wylądowałem na ziemi, czując krew cieknącą mi ciurkiem z nosa wzdłuż twarzy. W dodatku w trakcie lotu broń wypadła mi z rąk i wzrokiem jej nie odszukałem. – Kurwa mać – zacisnąłem zęby i czekałem, aż wampir znowu zada cios.

Rozległ się strzał, a kula trafiła wampira między oczy. Ryknął po raz ostatni i upadł na ziemię, siniejąc. Podniosłem wzrok i moje oczy nie dowierzały.

Tam stała Lily z zadziornym uśmieszkiem.


- Że niby taka zabawa ma dziać się beze mnie?



***************************

Lily Come Back! Yay! :D

Więc, witam już was... w 3 Generacji COD? XD Wow, za nami już dwie części tej historii :D Jak myślicie, czy dorówna wrażeniami jak pierwszy i druga? I co według was może się w niej zdarzyć? Mam kilka pomysłów, zobaczymy czy zgadniecie :D

Kochani, zapraszam na tego fantastycznego bloga naszej czytelniczki i mojej przyjaciółki, w którym gra realna ja :D 


35 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

Katie.

39 komentarzy:

  1. Aaaa!
    Końcówka genialna! :3
    Po prostu kocham twojego bloga!
    Nie umiem się doczekać nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lily Back! :D xD
    Świetne opowiadanie, masz do tego talent :D
    Czekam na nexta :)

    PS: Może wpadniesz do mnie?
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam :) Mam nadzieję, że ci się spodoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie nasza Lily wróciła.. OMG.. ile to trzeba czekać było :D Czekam na nexta ! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak ! Ona ozyla jeeeej czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Myślę że w trzeciej części będą walczyć z arrenem. Okaże się że lily jest tą trzecią osobą która jest taka dobra w tych czarach lub lily będzie w ciąży. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Z każdym rozdziałem kocham to coraz bardziej *-* Więc... jednym słowem... genialnoperfekcyjne <3 !

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahahahahahh :,D Ostatnie zdanie - bezcenne :,D
    Fajnie, że Lily żyje :)
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu swietne <3
    Musialabys widziec moja mine kiedy przeczytlam końcówke :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bomba Bomba Bomba! Kocham cie :D Nareszcie dodałaś rozdział ^^ Dzięki, dzięki

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejka, cudny *-* I te zakończenie... "Że niby taka zabawa ma się dziać beze mnie? ' Hhahaha ;D Lily- wejście smoka XD Czekam na nexta :D <3 <3 <3 xxx.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lily wróciła!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG ale mi serce dudni :D
    bomba normalnie :D
    czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Yay Lily wróciła ^.^

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja pierdziele przeczytałam i nadal jestem podekscytowana dwoma ostatnimi zdaniami !!!! KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurwa ! Usunął mi się kom. -,-
    Napiszę po raz 2. Wiedziałam że obudzi się na koniec i jak zwykle zostawisz nam taki cholerny niedosyt. xd
    Jedno słowo opisuje twój blog CUDO ! <333
    Weny. ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty !!!!!
    Lily wkońcu się obudziła !!!!! :D <3 !!!

    OdpowiedzUsuń
  18. KOBIETO! CZEMU TY TO ROBISZ!? JA CHCE WIĘCEJ :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Next,next,next i next

    OdpowiedzUsuń
  20. Super nsprawde weny

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju !
    Wchodze na tg bloga codziennie.
    Nie moge sie doczekać nexta. ;***

    OdpowiedzUsuń
  22. Supetr jak zawsze czyli zycze ci weny

    OdpowiedzUsuń
  23. Proszę daj szybko nexta uwielbiam ten ff . Chciałabym, żeby wzięli ślubu mieli dziecko ~ kk

    OdpowiedzUsuń
  24. Super nie mogę doczekać się następnego!!! Msz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy będzie następny? :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszego pisania! :D <3