poniedziałek, 3 listopada 2014

2 Generation - Nine.

- Co ty tu robisz? – zapytał mnie Louis, nie kryjąc swojego zdziwienia na mój i tym bardziej, Mike’a widok.
- Nic, właśnie wracam do domu – oświadczyłam, uśmiechając się sztucznie.
- A on? – wskazał na Mike’a, lekko się grymasząc. Widziałam, że nie był zadowolony z jego obecności.
- Ma imię, tak żeby było uprzejmiej – odparł zgryźliwie Mike, mierząc swojego „rywala” ostrym spojrzeniem, które Louis odwzajemnił.
- Ktoś Cię pytał o zdanie, Stewart? – cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Wow, widzę, że już przeskoczyliśmy na wyższy poziom naszej znajomości. Po prostu cieszę się jak nigdy – odparł, nie będąc tak złośliwy jak Louis. Ten chłopak emanował spokojem, a Louis… to Louis.
- Lily, wracajmy do domu – Louis popatrzył na mnie kątem oka.
- Nie, muszę gdzieś jeszcze pójść – odparłam i nim zdążył się odezwać, z prędkością wampira odeszłam od nich obu, słysząc jeszcze jak Mike mówi głośne „O cholera!”
Moje nogi poprowadziły mnie daleko za miasto. Tutaj czułam się bezpieczna i atmosfera nie była tak napięta, jak w krypcie. Miałam dosyć tego miejsca. Przez jedno głupie połączenie więzi rozpadał się mój związek, porwano mi przyjaciółkę i w dodatku musiałam zginąć, by ona była bezpieczna i przy okazji pozbyć się Eleanor, by raz na zawsze zniknęła z mojego życia… znaczy, z życia Louisa, bo ja już wtedy nie będę żyć.

Padłam na samym środki drogi, mając gdzieś, czy znikąd pojawi auto i położyłam się, patrząc na szare niebo. Kiedy byłam dzieckiem robiłam tak dosyć często, szczególnie w okresie, gdy tata odszedł ode mnie i mamy. Teraz chciałabym z nim porozmawiać czy o wszystkim wiedział… Może on powiedziałby mi prawdę? Zresztą… było mi już wszystko jedno. Zostało mi tylko 5 dni, a z dnia na dzień czułam co raz większą presję z tym związaną.
Zamknęłam oczy i zmusiłam swój mózg do pokazania mi swoich najlepszych wspomnień.
Pierwsze oczywiście było związane z Louisem. Nasze pierwsze spotkanie… Gdyby mnie wtedy nie zatrzymał na środku ulicy… Nie wiem co by się ze mną teraz działo. To on we wszystkim mi pomógł, wprowadził w ten świat… gdyby tak łatwo było w kwestii zejścia z niego… To może i byłabym szczęśliwa, a tak? Jestem z nim pokłócona przez pijacki, głupi czyn Harrego. Oby miał kaca giganta kutas jeden! Oh… To jest po prostu tak denne…
Takie właśnie było moje życie. Denne, ale jednak pokochałam je za sprawą Louisa. Chciałam stąd odejść pogodzona z nim, obdarowana przez niego ostatnim, namiętnym pocałunkiem, a może nawet najostrzejszym seksem, jaki mógł mi dać. 

Mimo woli, uśmiechnęłam się szeroko, śmiejąc się głośno. Tak, to było zdecydowanie jedno z lepszych wspomnień, które na zawsze miało pozostać w mojej pamięci. Byłam tylko ciekawa, czy w ogóle będę świadoma przebywając po tej drugiej, nie znanej mi jeszcze stronie. Gdyby nie porwanie Avy, może z jej planu „eliksiru chwilowej śmierci” coś by wypaliło, a tak?

Wtedy w mojej głowie zabłysła zielona lampka. Podniosłam się do pozycji siedzącej, wytężając swój umysł.

Każdy mieszaniec żeby zostać stu procentowym łowcą, musiał przejść dwa etapy przemiany. Pierwszy z nich przeszłam : przez potężny czar Grace stałam się nieśmiertelną, to był warunek, aby przejść do drugiej i ostatniej części przemiany : trzeba było mnie zabić, co odwlekano miesiącami.

- No jasne! – krzyknęłam, zrywając się z ziemi i szybko wróciłam do miasta, kierując do krypty.

Czemu ja byłam tak głupia zapominając, że po śmierci powstanę na nowo, już jako łowca?! Dlaczego zapomniałam o tak ważnej rzeczy?! Mogłam uratować Avę!

Do krypty wpadłam kilkanaście minut później. Nikogo w niej nie było, nawet Louisa, co mnie bardzo zdziwiło. Myślałam, że zastanę go rozwścieczonego i gotowego do kolejnej awantury. To może nawet było lepsze, zważając na to, co miałam zamiar zrobić. Nie oglądając się za siebie, zniknęłam w swojej sypialni i niemal od razu dopadłam pierwszej lepszej kartki i długopisu.

Moje myśli same wypłynęły na kartkę, tworząc krótki list do Lou. Po napisaniu go, położyłam na szafce i przelotnie palcami jej dotknęłam, a lekki uśmiech błąkał się po kącikach moich ust.

Chwilę później byłam już w schowku z bronią. Wzięłam jedyny kołek ze srebra i opuściłam pomieszczenie mając nadzieję, że przypadkowo nie napatoczę się na chłopców, a co gorsza : Lou. Nie minęło kilka minut, a byłam już poza kryptą. Obejrzałam się za siebie, ostatni raz ją oglądając.

Przyćmione niebo nade mną bardzo pasowało do nastroju, który teraz we mnie panował. Zbliżał się zmrok, przez co mogłam przejść jako wampir bez żadnych obaw, że mnie jakakolwiek osoba zobaczy.

Ściskając kołek w swojej bladej, wampirze dłoni, opuściłam niezauważona kryptę i ruszyłam po Avę. Nie mogłam tak siedzieć i czekać, aż w końcu Arren lub Eleanor podrzucą ją nam pod drzwi w kawałkach. Musiałam działać na własną rękę, co równało się z tym, że tego dnia miałam zginąć z rąk któregoś z nich. Czułam to. Czułam jak śmierć, która witała mnie z szerokim uśmiechem i wraca po mnie z otwartymi ramionami. To było dziwne, że tyle razy jej unikałam, albo udawało mi się przetrwać. Lecz miałam zginąć w słusznej sprawie : moja przyjaciółka była w rękach kogoś, kto za wszelką cenę chce mnie zranić : Eleanor.

Ta cała sytuacja… To całe porwanie, było tak naprawdę moją winą, wyłącznie. Gdyby nie ja, Ava byłaby bezpieczna. A tak? Nawet nie wiem czy jeszcze żyła! Arren i Eleanor byli nieobliczalni, a tego najbardziej się bałam. Arren bez wahania mógł skrzywdzić Avę… tak jak to zrobił z moją matką.

Zamierzałam się zemścić, jednocześnie kończąc ze sobą. Przez ostatnie dni miałam na to ochotę… Wszystko się na mnie zwaliło : zaborczy i zazdrosny Louis, wyznanie miłosne Mike’a, występek Harrego ( który był mega pijany, czego Louis nie potrafił zrozumieć i było to też powodem naszych wielokrotnych kłótni ). Nie mogłam pozwolić, by Arren i Eleanor chodzili po mieście śmierci i nim rządzili. Musieli zobaczyć, a szczególnie ona, gdzie jest jej pieprzone miejsce. Przy okazji zamierzałam ją zabić. Normalka.

Naciągnęłam na swoją twarz kaptur swojej czarnej bluzy i nim z wampirzą prędkością ruszyłam, obejrzałam dokładnie uliczkę, czy nie było żadnych ludzi. Pobiegłam do opuszczonego i nawiedzonego domu Betty Osbourne, kobiety, która zginęła przez opętanie w tym domu i w którym miała być Eleanor z Avą. Czy ta brąz szmata myślała, że się przestraszę? Nie takie rzeczy widziałam, i nie mówię tu o nagim Liamie… Ugh!
Dotarłam na miejsce w ciągu kilku minut. Moja pierwsza myśl była taka, że będę tęskniła za tymi wszystkimi zdolnościami, które posiadałam : wyostrzony słuch, węch, wzrok, bodźce… Trudno za pewne będzie mi się od tego odzwyczaić… I w ogóle od życia… Cholera, śmierć mnie przerażała…

Nie, nie mogę o tym jeszcze myśleć. Pierw Ava, potem cholerny nagrobek.

Jak rozwścieczony lew rzuciłam się ku drzwiom, które niemal od razu wyważyłam i spadły z hukiem na podłogę. Wnętrze domu strasznie śmierdziało stęchlizną, było pokryte grzybami i pleśnią. Panele odchodziły od podłoża, a tapeta ze ścian były zerwane, a niektóre jeszcze wisiały w sporych skrawkach. Popatrzyłam na to wszystko z konsternacją i schowałam kołek za paskiem swoich spodni, po czym powolnym krokiem przemierzałam dom, oglądając się wokół siebie, pochylona do przodu w pozycji bojowej. Nie słyszałam nic, prócz kroków, których stawiałam i…

Czyjeś oddechu. Słabego, ale jednak.

Ava.

- Cholera – zaklęłam pod nosem i pobiegłam w stronę wydawanego dźwięku. Dom był okropny, lecz bardzo duży. Ciężko było mi znaleźć miejsce gdzie była Ava, choć byłam wampirem i powinnam to potrafić.

Odnalazłam ją po dwóch minutach szukania. Siedziała w dużej, metalowej klatce, pobita do krwi i mega blada. Na ten widok serce mi się krajało. Jak Eleanor mogła tak potraktować człowieka, chociaż i Ava nim nie była, ale nocny łowca bez sprzętu, to był jak człowiek bez nogi. Stratny i bez sił.

Ava jakby czując moją obecność, otwiera oczy i patrzy na mnie ze zdziwieniem.

- Lily! – piska, podrywając się, raptownie odnajdując siły i podbiegła do krat, szarpiąc się z nimi. Natychmiast znalazłam się tuż przed nią. Chwytając kraty i chcąc je wyrwać, poczułam jak coś wypala mi skórę. Z krzykiem odskoczyłam od tego, patrząc z po wątpieniem na swoje ręce i kraty.
- Werbena – syczę, nie wiedząc co zrobić.

Nagle coś mnie mocno chwyciło i rzuciło za siebie. Nawet nie zdążyłam pisnąć, bo później już leciałam w powietrzu i zderzyłam się ze ścianą w efekcie czego następnie runęłam na podłogę. Jęknęłam cicho, podnosząc głowę.

- Witaj Eleanor – uśmiechnęłam się drwiąco, co odwzajemnia.
- Miło jest mi Cię znowu widzieć wiesz? Nie wiedziałam, że się tu zjawisz – powiedziała teatralnie i z westchnieniem.
- Jest tu moja przyjaciółka, dziwisz mi się? – prychnęłam, podnosząc się mimo bolącego barku po starciu z betonową ścianą. – No tak… Ty nie masz przyjaciół… - wywróciłam oczami.
- Nie ładnie tak tu przychodzić i spisywać się na śmierć – odparła, idąc powoli w moją stronę. Brunetka miała na sobie ciemne rurki, biały T-Shirt i skórzaną kurtkę, a do tego brązowe botki na obcasie.
- Wypuść Avę. To nie jest jej sprawa – warknęłam, na co ona się zaśmiała.
- Owszem, jest! Bo to Twoja przyjaciółka… a ja ranię Twoich wszystkich bliskich, zapomniałaś? Twoja matka Cię nienawidzi, Louis z Tobą nie rozmawia, a Ava…
- Zaręczyliśmy się – palnęłam, ale jednocześnie sobie przybijam piątkę w myślach, bo mina Eleanor jest bezcenna. Jej oczy stają się czarne, a dłonie zaciskają się w pięści.

Och, witam wampirku.

- Nie wierzę Ci – parsknęłam z ironią.
- To uwierz. Mamy zamiar się pobrać i założyć rodzinę. Zrobimy to, czego nie mógł zrobić z Tobą… mieć dziecko i normalne życie.
- Dość! – wrzasnęła, a ja się śmieje pod nosem. – Zbyt długo byłam miła dla wszystkich, czas to skończyć – i rzuciła się na mnie, niczym rozjuszony byk.

Wszystko toczyło się strasznie szybko, tak jak na wampiry przystało. Padłyśmy na połamanych deskach, na co rozszedł się głośny huk. Zręcznie omijałam jej wampirze, mocne ciosy, choć z trudem mi się to udawało. Z charknięciem przywaliłam jej z główki, przez co i ja poczułam lekki ból. Eleanor syknęła i wgryzła mi się w ramię, na co głośno krzyknęłam. Ava zamknięta w klatce robiła to samo, co chwilę waląc w kraty i wołając moje imię. Oderwałam ją od siebie jakimś cudem i przewróciłam na plecy, okładając jej twarz pięściami. Ona jednak była silniejsza. Chwyciła mnie za bluzę, którą miałam na sobie i wyrzuciła tak, że wylądowałam na drugim krańcu pokoju, w stosie drewna, łamiąc je pod swoim ciężarem.
- Kurwa – jęknęłam pod nosem i sięgam do tyłu, w zamiarze wyciągnięcia kołka. Jego lecz nie było. Rozejrzałam się spanikowana po pomieszczeniu. Eleanor podnosiła się w ziemi i obracała mój przyrząd do walki w swoich dłoniach. – Cholera – szepnęłam pod nosem, szukając czegoś, czym mogłabym się bronić.

Idiotko, leżysz na drewnie.

No tak. Z wampirzą prędkością wzięłam do swoich rąk większy odłam drewna i połamałam go na pół tak, że końcówka była ostro zakończona. Z warknięciem i kłami na wierzchu uderzyłam ją z wykopu, tak jak uczył mnie Louis i zyskałam na czasie by znaleźć się za nią. Już się zamachnęłam się i moja ręka z drewnem miała wbić się w serce, gdy ona raptem się odwróciła. Owszem, mój „prowizoryczny” kołek wylądował w jej klatce piersiowej, idealnie wymierzony, ale…

Jej kołek również tkwił w moim sercu. Otworzyłam oczy i usta szeroko, słysząc w tle głośne szlochania i krzyki rozpaczy Avy. Eleanor zaskoczona powoli spojrzała w miejsce, gdzie był jej kołek, potem spojrzała na mnie oczami pełnymi bólu.
- Gnij w piekle – charczę po raz ostatni i razem z nią opadłam na posadzkę i…


Umarłam, a ostatnią myślą powróciłam do mojego Louisa.



************************************

Kochani, to był przedostatni rozdział tej serii! Jak wam się podoba, choć wiem, jakie będą komentarze przez śmierć Lily XDD

I UWAGA, KOCHANI! JEŚLI SYTUACJA Z KOMENTARZAMI SIĘ NIE POPRAWI, ZAWIESZAM BLOGA NA CZAS NIEOKREŚLONY! NAJWIDOCZNIEJ NIE PODOBA SIĘ WAM I NIE MA DALSZEGO SENSU PISANIA TEGO OPOWIADANIA. MÓWI SIĘ TRUDNO, CZYŻ NIE? PROSZĘ WAS TYLKO O TO, BY KAŻDY KTO CZYTA TE OPOWIADANIE, ODDAŁ KOMENTARZ, NAWET JEDNO SŁOWO MNIE USZCZĘŚLIWI, UWIERZCIE MI, BO NIE ŻĄDAM OD WAS ŻADNYCH POEMATÓW XD 
OSTATNI ROZDZIAŁ MAM JUŻ GOTOWY, TYLKO CZEKA NA UDOSTĘPNIENIE GO WAM! WIEC, JEŚLI NIE BĘDZIE DO KOŃCA TYGODNIA TYCH 30 KOMENTARZY O KTÓRE WAS CIĄGLE PROSZĘ... ITS OVER.

30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!!! 


Komentujcie <3


Katie.

39 komentarzy:

  1. Szkoda że nie można tutaj wstawiać emotikonek :( Tylko takie badziewa -,- No ale cóż takie mżycie :D A wracając do bloga... EXTRA! Bombowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny czekam na następny skarbie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A, co tam. Odświeżę sobie stronę, a i tak rozdział się nie pojawi. Odświeżam, a tu takie 'WTF, co?!?!'.
    I rozdział przed czasem.
    Co nie zmienia faktu, że i tak jest niesamowity.
    Umarła... ale powstanie na nowo.

    believeindreamshs

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty !!!
    I LUDZIE ! do roboty zostawcie ten komentarz bo.ja się zabije jak ona zawiesi bloga !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Next ! I nie zawieszają bo to jest najlepsze ff jakie czytalam a było tego dużo pllis ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie może być ! Zaje.... zanczy ekstra :D Czekam ;*
    Spinamy dupy i komentujemy !

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział! Pisz szybko next'a

    OdpowiedzUsuń
  8. Łał. 0.0
    Cudoo <3
    Nie kończ pisz dalej. ;*
    Kira, x

    OdpowiedzUsuń
  9. super :)) Skoro został ten ostatni rozdział to daruj osobom, które systematycznie komentują i go dodaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku myszko to jest śliczne *.*
    Ale że to juz koniec opowiadania czy będzie jeszcze jedna część bo nie zabardzo ogarniam....
    Ale rozdział jest zaje...fajny <3 Ale Lily :'( MOja kochana Lily... ale co z Lou, mam nadzieje że będzie 30 komów bo chce wiedzieć co będzie w następnym <3333

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty czekam na nn ! Nie zawiszaj bloga

    OdpowiedzUsuń
  12. nie zawieszaj pliss. rozdział super i chce takich więcej. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Super zajebisty rozdział ! czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. zajebisty :* tylko szkoda że to już prawie koniec ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham i czytam od początku do końca !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaaaaa ona musi żyć

    OdpowiedzUsuń
  17. Next plisss kochana jesteś...<3

    OdpowiedzUsuń
  18. O M G
    GNIJ W PIEKLE, SUKO!
    szepnęłam dzisiaj tak podobnie na matmie, gdy mój wróg szedł do tablicy ''zgiń, suko'' XD
    ja cie pitole ;oo ale jazda :D uwielbiam wprost <3
    czekam na LAST rozdział tej serii :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Suuuuuuuper *-* Czekam na ostatni rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  20. KOCHAM KOCHAM KOCHAM. tylko tyle mogę powiedzieć o tym rozdziale. jak zawiesisz bloga to będzie FOCH FOREVER :P nie możesz mi tego zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  21. Genialne!! Boziu next! <333

    OdpowiedzUsuń
  22. Dodaj szybko następny i ja nie chce końca tego FF napisz druga cześć czy cos tylko plus nie koncz !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Piszerz niesamowicie.Rozdział jest świetny czekam na nn =>

    ~Lenchi💛❤

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten ff jest super. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. I nie zawieszaj bloga!! Proszę

    OdpowiedzUsuń
  25. zniszcze Cie za Lily! I nie możesz tego zaeiesić!!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  26. http://o-czym-myslisz.blogspot.com/
    zapraszam serdecznie i super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  27. Łaaaał !
    Super

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie nie możesz zawiesić blogq bo sie zalamne i co wtedy bedzie kocham tego bloga i cb tez

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszego pisania! :D <3