sobota, 25 października 2014

2 Generation - Eight.

- Harry, naprawdę? Musiałeś się schlać właśnie teraz?! – mówię do siebie załamana, podbiegając do niego i pomagając mu stanąć na nogach, na których ledwo się trzymał. Nazwałabym go biedakiem, gdyby nie fakt, że robił to niemal co tydzień.
 
Pierdolona pijaczyna z Miasta Śmierci.
 
- Lily! Moja przyjaciółko! – wybełkotał ze sztucznym śmiechem. Wywróciłam oczami i chwyciłam go w pasie, ciągnąc przez kryptę. Do jego pokoju był kawałek drogi, a z jego ruchami za pewno mieliśmy tam dojść w dziesięć minut ( jak nie dłużej ). – Uśmiechnij się! Od niego jest się piękniejszym!
- Ile ty wypiłeś, Styles? Gadasz jak powalony – odparłam, z wielkim trudem pokonując z nim pierwszą przeszkodę : schody. Nie dość, że były strome, to Harry do najlżejszych nie należał!
- Jedno piwko – uśmiecha się szeroko, chichotając.
- Jak zawsze – westchnęłam marząc o tym, by któryś z chłopaków raptem pojawił się i mi pomógł. Nienawidziłam użerania się z nawalonym Harrym, bo z nim rozmowa to normalna nie była.
- Wyluzuj maleńka, złość piękności szkodzi – mówi, a jego ręka niespodziewanie wylądowała na moim tyłku.
- Harry! – warknęłam, natychmiast zabierając dłoń z miejsca zakazanego, dostępnego tylko dla Lou, no i czasem Avy. Klepała po dupie każdego.
- Oj nie powiesz mi, że nie lubisz klapsów, Lily – mruknął, raptownie wyrywając mi się z uścisku i przyparł mnie do ściany schodów. Znieruchomiałam, nabierając małych obaw. Co jeśli on chciał zrobić coś, czego nie chce? A potem Louis będzie na niego szaleńczo zły? – Nie wyglądasz mi na dziewczynkę, która lubi delikatne i czułe rzeczy.
- Harry, zostaw mnie – charknęłam cicho, kładąc dłonie na jego torsie i próbując od siebie odepchnąć. Na marne. – Harry, do cholery!
- Pocałuj mnie, Anderson, Louis nie widzi – jego duże dłonie znalazły się na moich biodrach, które po chwili przycisnął do swoich.
- Harry! – pisnęłam, kręcąc się w miejscu i szamocząc. – Puść mnie! Jesteś pijany!
- Może i tak, ale to co się dzieje między nami, nie jest wymysłem mojego pijanego umysłu – mówi z trudem, przybliżając moją twarz do swojej. Automatycznie się odwróciłam. – Oj, nie znasz się na żartach? Chcę się tylko pobawić… - mruczy, a zapach alkoholu, który wypił, dotarł do mojego nosa. Skrzywiłam się.
- Puść mnie! – walnęłam go w twarz, na co zesztywniał, a jego oczy pociemniały w jednej, krótkiej sekundzie.
 
O cholera.
 
- Harry, idź do swojego pokoju… Nie chcesz tego… - mówię ostrożnie, na co wybucha śmiechem.
- Żartujesz sobie? Tylko czekałem na moment, aż Twój Louisek będzie gdzieś indziej i będę miał Cię tylko dla siebie…
- Harry, jeśli chcesz się bawić w pierdolonego pedofila, idź do klubu! – krzyknęłam. Oczywiście nie brałam tego sobie na poważnie. Harry ledwo co się wysławiał, chwiał się w miejscu…
Ale zazwyczaj ludzie pijani mówili to, czego nie mogą powiedzieć, jak są trzeźwi…
 
Jeszcze większa cholera!
 
- Lily, Harry?! – usłyszałam jego głos, a mi stanęło serce. Czułam się jak przyłapana, a tak wcale nie było! Pieprzony Styles i jego pijackie wariacje!
- Zabierz go, jest pijany – patrzę jak Louis staje u szczytu schodów i obserwuje nas z posępną miną. W ręku trzymał Seraficki nóż, co mnie z lekka przeraziło, bo jeśli doszedł do fałszywych wniosków, mógł go bez problemu użyć. – Louis? – ponagliłam go, niemal cedząc przez zaciśnięte zęby. Louis jakby z niechęci zabrał chłopaka ode mnie, karząc iść razem z nim.
 
Czyżby zazdrosny i zaborczy Louis się w nim odezwał?

~ Louis P.O.V ~
 
- Co to miało być? – pytam swoją dziewczynę, gdy odstawiłem swojego pijanego przyjaciela do pokoju. Byłem zbyt zajęty, aby teraz roztrząsać tą sprawę, ale… gdy zobaczyłem Styles’a przylepionego do mojej ukochanej, ciśnienie mi podskoczyło. I uprzedzając pytania : Tak, byłem kurewsko zazdrosny o Lily! Może na takiego nie wyglądałem, ale gdy chodziło o Lily…
- Nic – powiedziała ze zdziwieniem, zamykając za sobą drzwi od mojego pokoju.
- To co robiliście z Harrym? Czemu Cię kurwa dotykał?! – podniosłem głos, na co dziewczyna lekko wytrzeszczyła oczy.
- Był pijany, ty tego nie widziałeś, czy nie chcesz widzieć, Louis? Do niczego nie doszło – odparła dobitnie, wywracając oczami. – Ledwo się trzymał na nogach, bełkotał i wierzysz jemu?! Naprawdę?
- Nie wyglądało na to, aby Ci się nie podobało – rzekłem, a jej mina świadczyła o tym, że to ją cholernie zabolało. – Czyżbym trafił w czuły punkt Liliano?
- Czy ty jesteś poważny? – pyta zdławionym głosem.
- Śmiertelnie poważny – potwierdziłem, kładąc swoją broń na szafce nocnej. – Wyglądało to tak, jakbyście byli na siebie chętni!
- Louis, ty jesteś choro zazdrosny! – krzyknęła, wymachując rękoma w powietrzu, by podkreślić swoje oburzenie. Obserwowałem ją z zaskoczeniem i ciekawością, bo pierwszy raz tak wkurzyła się podczas naszych kłótni. – Wszedłeś w takim momencie, w którym to mogło wyglądać nieodpowiedni, ale tak nie było! Zrozum!
- Nie potrafię – mówię zdesperowany. Lily otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła, rezygnując z wypowiedzenia się. – Widziałem, jak on na Ciebie patrzył, Lily… Chciał Cię i tego nie mogę zrozumieć.
- Tu nie ma czego rozumieć, bo on do cholery jest nawalony i nie wie co robi! Ale to jest Twój przyjaciel i to jemu wierzysz!
- Nic takiego nie powiedziałem! Po prostu mam swoje podejrzenia…
- Które są do cholery błędne! Myślisz, że wolę jego? Że chcę się z nim przespać?! Taka odpowiedź się usatysfakcjonuje?! To chcesz właśnie usły…yszeć?! – jej głos załamał się pod koniec. Widziałem, że była na skraju załamania, a tego do cholery nie lubiłem.
- To pewnie byłoby lepsze niż kłamstwo – stwierdziłem.
- A czy ja kłamię?!
- Nie wiem – wzruszyłem ramionami.
- Dupek – warknęła, po czym z prędkością wampira wyszła z mojej sypialni. Westchnąłem rozgoryczony i już o niczym nie myśląc, padłem na swoje łóżko.
 
Miałem dosyć.
 
Myśl, że już za kilka dni moja dziewczyna mogła umrzeć, załamywała mnie, a moje serce rozpadało się na kawałki : powoli i boleśnie. Jaki będzie sens mojego dalszego życia bez niej, bez jej cudownego i promiennego uśmiechu, który witał mnie co ranek, jej bystrych i pięknych oczu…  Bez jej całej? Ona była mi pisana, a ja nie potrafiłbym bez niej żyć. Próbowałem znaleźć sposób na to, aby uniknąć zabicia jej, a załatwić jednocześnie Calder… Lecz on nie istniał, tak jak nam wszystkim od początku mówiła Lily. O Łowczym przysposobieniu wie nie wiele, ale tutaj miała stu procentową rację.
 
Lily musiała umrzeć, a ja nie mogłem na to nic poradzić.
 
- Chyba jednak nie będzie tak idealnie jak to sobie wymarzyłem, co? – pytam samego siebie, gapiąc się pusto w ciemny sufit pomieszczenia. Powinienem sam odpowiedzieć sobie na to pytanie, lecz… nie potrafiłem. To było zbyt trudne, nawet zabijanie demonów wydawało się prostsze i banalne. 
 
A jednak nie było.                                 

~ Lily’s P.O.V ~
 
Wściekła uderzyłam z kopniaka w szafę by rozładować na czymś swoją furię. Nawet nie poczułam bólu, tak byłam wściekła!
 
Wiedziałam, że Louis dojdzie do takich wniosków! Po prostu czułam, że pijany Harry nie przyniesie mi tego dnia korzyści! Oczywiście, to nie jego wina, że wlał w siebie litry wódki i Bóg wie, czego jeszcze, ale cholera znał Louisa, który był przewrażliwiony na tym punkcie!
Siadłam na podłodze, chowając głowę między kolana, mając nadzieję, że to mnie uspokoi. Brałam głębokie wdechy i wypuszczałam powietrze ustami.
- Cholera, dlaczego właśnie teraz?! – szepcze podenerwowana, zaciskając dłonie w pięści. Robiłam to tak mocno, że aż zbielały mi kłykcie. Zamknęłam oczy…

I znalazłam się w ogóle innym, odległym miejscu. Znałam je, gdyż jeszcze jako głodny wampir zostawiam tutaj nieżywą staruszkę bez krwi. Później dowiedziałam się, że był to niby nawiedzony dom Betty Osbourne, która zginęła przez opętanie ( Taa, jasne ). Szłam dalej. Ja jako „widz” obserwowałam wszystko z boku, lecz podążyłam za sobą. Weszłam do opuszczonego cała w nerwach, wyważając z kopniaka drzwi. Wstrzymałam oddech i nim ona przeszła do samego centrum domu, ja już tam byłam.
 
To co widziałam, łamało mi serce na kawałki. Bolało mnie to nawet bardziej od tego, że Louis mi nie wierzył. Ava… Zamknięta w klatce jak zwierzę, wycieńczona, a jej krew ledwo szumiała w żyłach.
 
- Ava… - szepnęłam załamana jej widokiem. Dziewczyna leżała oparta plecami o kraty, łapiąc z trudem oddech. Jej twarz była oblepiona we krwi, miała rany na rękach… były to ślady kłów.
Calder się nią nawet żywiła.
Ava widząc drugą mnie, natychmiast się ożywiła i doskoczyła do krat, krzycząc moje imię. Nie zdążyłam zareagować, bo znikąd pojawiła się Calder, a ja chwilę później leciałam już w stronę przeciwległej ściany, na którą wpadłam z głośnym hukiem. Nie wiedziałam, gdzie mam podziać oczy. Wszystko działo się niewyobrażalnie szybko, nawet swoim wampirzym wzrokiem nie mogłam nadążyć za ich walką.
 
W pewnym momencie wszystko się skończyło.
 
A w mojej piersi tkwił kołek.

- Nie! – wrzasnęłam, otwierając oczy i podrywając do góry z mocno kołaczącym sercem. Usiadłam otępiała na łóżku, ciągle mając siebie przed oczami. Wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę.
 
Widziałam wizję własnej śmierci… i wiedziałam gdzie jest Ava.
 
Musiałam ją uratować.

***
- Że co ty mi mówisz, Lily?! Jesteś wampiro - mieszańcem?! – powiedział Mike, gdy dnia następnego spotkałam go w kawiarni. Jego mina wyrażała wszystko : był wstrząśnięty. No tak, nie na co dzień dowiaduje się, że Twoja przyjaciółka to wampir. Bardzo zabawne, co nie?
- Nie musisz mi wierzyć, Mike, ale wiedz, że tak jest – odparłam, uśmiechając się krzywo. On nie był skłonny do żartów.
- Jak, Lily?! Od kiedy?! – zapytał, głośno szepcząc, powstrzymując mnie od wyjścia z kawiarni. Tak naprawdę tylko jemu miałam powiedzieć prawdę, tylko to mnie na tym świecie jeszcze trzymało.
- Odkryłam to kilka dni po swoim przyjeździe tutaj – rzekłam cicho i wyrwałam dłoń z jego ręki, która mnie trzymała. – Muszę iść, prawdopodobnie już nigdy więcej się nie zobaczymy…
- Co?!
- Mike, to akurat już nie jest Twoja sprawa. Powinieneś wiedzieć, kim jestem i że bałam Ci się powiedzieć prawdę.
- A co, myślałaś, że załatwię Cię kołkiem?! Mogłaś ze mną porozmawiać na samym początku! – zaoponował.
- Nie mogłam, bo musiałam chronić tą tajemnicę ponad wszystko. Teraz jest mi wszystko jedno – wzruszyłam ramionami, wychodząc na dwór, gdzie padał obficie śnieg.
- Lily… - głos Mike’a ponownie mnie zatrzymał. Stał z zatroskaną miną w wyjściu kawiarni i patrzył na mnie z tajemniczym błyskiem w oczach, który mi się nie podobał.
- Naprawdę muszę iść – mówię zniecierpliwiona.
- Jeśli to jest nasze ostatnie spotkanie…
- No bo ono nim jest, Mike – z moich ust wyrwało się ironicznie westchnienie. – Powinieneś się pośpieszyć ze swoją…
- Kocham Cię, Lily – uśmiechnął się lekko, a ja zdębiałam, zamykając usta, które stworzyły cienką linię.
- Lily? – usłyszałam za swoimi plecami kolejny głos. Obróciłam głowę w tamtą stronę.
 
Był to Louis. 
 
  




**********************************
 
No i jest nowy rozdział!! :D Jak się spodobał? Kto by powiedział, że nasz Majki coś czuje do Lily? :D Jak zareaguje Louis? :D
 
Ludzie, jak wam podpadł do gustu szablon?! JEST WEDŁUG MNIE BOSKI! :D Dziękuję bardzo dziewczynie, która go zrobiła :D Na stronie głównej w zakładce "Szablon" jest link do jej strony, SERDECZNIE POLECAM! :D
 
 
30 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3
 
 
 
Komentujcie <3
 
 
Katie. 
 
 

  

 


 


26 komentarzy:

  1. Zajebisty !!!!!!!!!!! Kochammmm <3 <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to zajebiste! / Maddie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg dziewczyno zostaw to 30 kom bo i tak nikt nie napisze z wrażenia masz talent ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. cos czuje ze koniec bedzie tragiczny i smutny nwm dlaczego tak ale mam takie przeczucie

    OdpowiedzUsuń
  6. zdecydowanie za mało !!! czekam na next <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiste, ja chce nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO! Teraz to wgl Lou bd myślał że Lily go zdradza xD Biedna znów taka niezręczna sytuacja ;/ Liczę na to że przeżyje <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham ciebie i twojego bloga nie moge sie doczekac nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniały, boski, idealny, aż brak mi słów. zresztą jak zawsze kiedy czytam twoje opowiadania :* kocham i życzę weny która jak widać na razie cię nie opuszcza :*** i oby tak zostało

    OdpowiedzUsuń
  11. KC pisz dalej ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle świetny uwielbiam!!! /Louisowa

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcieć juz następny plosze pisz pisz pisz!!!!!!! ~ Mrs Malik

    OdpowiedzUsuń
  14. Chcem następny :`)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszego pisania! :D <3