6 dni. To zdecydowanie za mało.
Jak miałam się ze wszystkimi pożegnać od tak? Z Avą, która
mimo „czarnego serduszka” okazała się być moją najlepszą przyjaciółką, Mikiem,
który nie zostawił mnie, gdy byłam załamana swoją egzystencją?
A Louis? Jak miałam powiedzieć mu za sześć dni, że
rozmawiamy ze sobą ostatni raz? Miałam dosyć walki. Wiedziałam, że do tej pory
żaden z moich przyjaciół nie znajdzie sposobu na to, aby przerwać więź między
mną, a Calder, tylko dawali mi złudne nadzieje. Byłam skończona.
Czemu jakoś specjalnie się tym nie przejmowałam? No
oczywiście oprócz tego, że miałam zostawić Louisa. To mnie najbardziej
dołowało. Kochałam go zbyt mocno i powinnam odejść, nim moje uczucie do niego
przerodziło się w coś znacznie większego, ale teraz? Oddałabym wszystko, by być
przy nim. Nawet byłam gotowa zginąć i to właśnie miałam zamiar zrobić. Zginąć z
miłości do niego. Piękna śmierć. Wiedziałam, że on zrobiłby to samo.
- Mam chyba plan – oświadczyła Ava podczas obiadu. Zamarłam
w miejscu, ze spaghetti w buzi i spojrzałam na Louisa. Był tak samo zdziwiony
jak ja.
- Że ty? – z powrotem popatrzyłam na nią.
- Do tych z downem nie należę! Też czasami mam dobre
pomysły!
- Bungee na gmachu krypty? – parskam.
- Och, ale to naprawdę może wypalić! – wywróciła oczami i
przestała grzebać widelcem w talerzu, prostując się.
- No to mów, może tym razem Ci się uda być tą mądrą – odparł
Louis, burcząc. Mój chłopak ciągle chodził zły, albo cały nabuzowany odkąd
dowiedział się jak niewiele życia mi zostało. Uparcie szukał rozwiązania,
którego nie było, choćbyśmy bardzo tego chcieli.
- Nie bądź zgryźliwi, Tommo. Powinieneś się napić, bo wtedy
jesteś do zniesienia.
- Och, mów – mruczy, marszcząc brwi.
- Pamiętasz, jak Grace kiedyś na lekcji czarów mówiła o
serum niewidzialności, albo zamiany ciał? – Louis kiwa głową, a ja zbita z
pantałyku tylko na nich zerkam, powoli żując swój obiad. – No to dlaczego by
nie zrobić takie serum na chwilową śmierć, jakby to tak nazwać?
- Chwilowa śmierć, zachęca w chuj – komentuję, na co wzrok
wszystkich pada na mnie. – Ludzie, nie uchronicie mnie od śmierci, tak czy
siak. Najlepiej będzie jak ja znajdę Eleanor i ją załatwię, bo i tak pewnie na
mnie czeka…
- Nie – przerywa mi ostro. – Damy radę, bez zabijania Cię…
- Ty nie rozumiesz Lou… - wstaję od stołu nagle, przez co
krzesło za mną spada z hukiem na podłogę. – Zakładając, Eleanor już wie, że
została zablokowana, ale za sześć dni się to skończy i mnie zabije, załatwiając
przy okazji siebie.
- Po co miałaby to robić, jeśli dopiero co wróciła do
żywych?
- Jej żywą akurat nie można nazwać – prycha Ava.
- Dlaczego? Bo chce skrzywdzić Louisa, a ja na to nie
pozwolę – charczę, czując, jak mój wampir od bardzo dawna ujawnia się. Nawet
nie próbowałam się uspokoić, bo już nie miałam na to siły.
- Lily, spokojnie… - Louis doskoczył do mnie, chwytając za
ramiona. Spojrzałam na niego ze złością, ale jego to nie wzruszyło i trzymał w
żelaznym uścisku. – Jestem tu, Lily, jestem tu… Wdech i wydech, ćwiczyliśmy to,
pamiętasz? Zrób to dla mnie, kochanie… - moje przyśpieszone serce zwolniło
przez intensywne spojrzenie Louisa, które mi posyłał i razem z nim brałam
głębokie wdechy i wydechy. – Tak, właśnie tak, maleńka… Wiem, że to trudne, ale
musisz dać radę i nigdy się nie poddawać – mówił cicho, by nikt inny nas nie
usłyszał. Tylko Ava i Louis wiedzieli co planuję. Reszta natomiast miała
dowiedzieć się o wszystkim po fakcie dokonanym.
- Nie chcę o tym tutaj rozmawiać – mruknęłam, mając
raptownie ochotę się rozpłakać. Czasami kompletnie nie rozumiałam wampira,
którymi we mnie tkwił. – Wyjdźmy gdzieś, mam dosyć tego miejsca.
- Gdzie tylko chcesz.
***
- Nie wiedziałem, że będziesz tutaj chciała kiedykolwiek
wrócić – powiedział Lou, gdy przekroczyliśmy próg domu, w którym wszystko się
zaczęło. Nie byłam w nim od miesięcy i szczerze stęskniłam się za nim. Choć
wszystkie zdarzenia, które zmieniły moje relacje z Louisem były w krypcie, ale
to właśnie w tym miejscu poznałam Louisa. Jak mogłam go wtedy nienawidzić? Czy
te całe pragnienie tak bardzo zasłoniło mi oczy i nie byłam w stanie dostrzec,
że coś nas obojga połączyło od pierwszego spotkania?
- Podoba mi się tu – stwierdziłam, oglądając z uwagą salon,
który różnił się od tego, jakiego
widziałam go kilkanaście tygodni temu. – Zmieniliście umeblowanie?
- Grace z Avą. Chciały tu coś zmienić… Według nich wyglądał
zbyt ludzko – parsknął śmiechem.
- Zbyt ludzko… - powtarzam i też się śmieję i siadam na
nowej, fioletowej kanapie, która zdecydowanie była w guście Avy. – Avie już
siada na mózg.
- Czasami – Louis uśmiecha się szeroko i opiera się
nonszalancko o framugę.
Przyszedł czas na mniej przyjemną część.
- Dlaczego się żegnasz? – zapytał cicho, będąc na powrót
poważnym. – Myślałaś, że Ava mi nie powie?
- Nie, ale…
- Posłuchaj mnie, okay? – przerwał mi dobitnie. Tylko kiwam
głową. – Wszyscy staramy się, aby znaleźć dla Ciebie korzystne rozwiązanie z
tej całej sytuacji, a ty tak po prostu nie możesz się do cholery poddać! To do
Ciebie nie podobne!
- Louis, ja…
- Nie, Lily. Nie chcę byś się poddawała! Chcę byś walczyła o
swoje życie do samego końca!
- Ale to jest koniec! – wydarłam się, a on wzdrygnął się,
jakby dostał ode mnie w twarz. – To jest cholerny koniec, Louis! Ona wygrała!
Zrozum to w końcu, że musicie mnie zabić!
- Nie zrobię tego, i doskonale o tym wiesz, Lily! – niemal
krzyknął i widać, że był wściekły.
- W czym problem?! Zabijecie ją i będzie po sprawie!
- Ale Cię stracę, Lily, kurwa no! – jego głos się załamuje,
a ja w jednej chwili uspokajam się i patrzę na niego łagodniej. – Cholera,
wolałbym abyś żyła z tą cholerną więzią, jako mieszaniec, ale przynajmniej
miałbym Cię, a tak? Jeśli już dostaniesz kołkiem nie będzie odwrotu.
- Wiem to – szepnęłam ze łzami w oczach, który znikąd się we
mnie pojawiły.
- I naprawdę chcesz zginąć dla tej szmaty?
- Zginę razem z nią Louis, nic nie pójdzie na marne – mówię
z trudem.
- Ty zginiesz, to jest tą marną częścią – patrzy na mnie
ponuro.
- Najwyraźniej… tak musiało być – mruczę niepewnie i mój
głos zdradza mój stan. Louis pokręcił głową.
- Nie, nie musiało. To nie Twoja wina, że Arren chciał się
was obydwu pozbyć za jednym zamachem, tylko ty ucierpisz na tym bardziej, bo
ona… i tak jest martwa – odparł bezpłciowo.
- Poniekąd ja też – wzruszyłam ramionami. Louis podchodzi do
mnie nagle i podnosi z kanapy, atakując mnie swoimi wargami. Zaskoczona,
próbowałam go odepchnąć, ale gdy ten pogłębił pocałunek… Wiedział, że mu się
nie oprę.
Położyłam dłonie na policzkach Louisa, a ciałem naparłam na
niego, całując go zachłannie. Byliśmy… jak dwa magnesy, plus z plusem. Za
każdym razem przyciągało nas do siebie, a my nie mogliśmy tego powstrzymać.
No i moje zboczone ego często się przy nim odzywało, lecz mu
się nie dziwiłam. Louis był bardzo seksowny i wiedziałam, że wiele dziewczyn
chętnie by się do niego dobrało.
Spierdalajcie głupie
szmaty, Lou jest mój… Przynajmniej przez 6 dni.
Na samą myśl o tym chce mi się płakać i przestaję go
całować, gdyż zaczęłam dusić się łzami.
- Nie płacz, maleńka – mruknął Lou, przytulając mnie i
pozwolił, bym się wypłakała. Tak też zrobiłam.
~ Louis P.O.V ~
Pierwszy raz tak przy mnie długo płakała. Wcześniej trwało
to może z kilka minut, a to zamieniało się w długie godziny. Nawet gdy w końcu
udało się jej przysnąć u mojego boku w jej starym pokoju na piętrze, cicho
pochlipywała, choć pewnie nie była tego świadoma. Tej nocy nie zmrużyłem nawet
oka. Martwiłem się o nią zbyt bardzo.
Mimo tego, że nie zgadzałem się z jej zamiarami, ale gdzieś
w głębi czułem, że może i ma rację, lecz nie potrafiłem... To po prostu było niemoralne. Nie
miałem zamiaru zabić swojej dziewczyny, aby pozbyć się swojej ex! Może i byłem
szalony, ale nie do tego stopnia!
- Louis! – jej krzyk wybudził mnie z płytkiego snu i od razu
po otworzeniu oczu, przyciągnąłem ją do siebie, wtulając twarz w jej szyję.
- Cśś, jestem tu, maleńka… jestem tu – szepczę do jej ucha
cicho, głaszcząc po ramionach, by opanować drżenia, które co chwilę wstrząsały
jej ciałem. – Spokojnie…
- Ona tam bbyła… i oblała mnie czymś żrącym… to tak piekło…
wypalało mi skórę – mówiła nerwowo, czepiając się dłońmi mojego nagiego
tułowia. – Potem wlała mi to do gardła… dławiłam się krwią, wylatywała mi
strumieniami z ust…
- Cśś, nic nie mów… - cmoknąłem ją w miejsce pod uchem i
uspokajałem, dopóki ponownie nie zasnęła z twarzą przyciśniętą do mojego torsu.
Nienawidziłem, gdy była w takim stanie, a ostatnimi czasy, zachowywała się tak
ciągle. Nie wiedziałem, skąd się to u niej brało i nie obwiniałem jej za to.
Eleanor znowu kombinowała i to co raz mniej mi się podobało.
***
- Czasami naprawdę boję się zasypiać, to… zaczyna się robić
przytłaczające i dziwne – powiedziała, gdy ja stałem przy kuchence i robiłem
nam śniadanie. Po jej oczach widziałem, że była zmęczona tym wszystkim. Znikł z
ich ten blask, który kochałem. Dla mnie to też było frustrujące, że próbowano
zabrać mi moją ukochaną i robiono wszystko, aby się jej pozbyć. Gdybym
wiedział, gdzie ta moja ex szmata przebywała… Zdzira już byłaby bez tego
parszywego łba. – Pewnie zanudzam Cię na śmierć, co?
- Nigdy – obróciłem się i posłałem jej ciepły uśmiech.
Odwzajemniła go, tylko bardziej słodko.
Czy ja naprawdę użyłem słowa „słodko”? Robiłem się
mięczakiem.
- Jak myślisz, co się wydarzy…
- Nie mówmy o tym – wszedłem jej w zdanie, odpychając od
siebie natrętne obrazy martwej Lily. To było nie do zniesienia.
- Ale powinniśmy – stwierdziła z przekonaniem, zjawiając się
obok mnie i siadła na blacie.
- Nie chcę, Lily – wyłączyłem kuchenkę i spojrzałem na nią z
bólem. – Po prostu nie chcę i tyle.
- To co będzie, gdy zginę, co? – prycha cicho. Dlaczego tak
łatwo mówi o śmierci? Gdy chciałem ją już o to zapytać, zadzwonił mój telefon.
- Czyżby ktoś nie potrafił wytrzymać choćby doby? – pytam
samego siebie przed odebraniem. Wcześniej spoglądam na wyświetlacz. – Yo, Zayn!
Co się…
- Wracajcie do krypty, teraz – jego głos zabrzmiał poważnie
i niemalże jadowicie. W jednej chwili cały się spiąłem.
- Co się dzieje? – zapytałem go dobitnie, patrząc na Lily,
która marszczyła brwi, przysłuchując się mojej rozmowie z Zaynem. No tak…
wampirzy słuch. Jak mogłem o tym zapomnieć?
- Calder ma Avę.
Świat stanął w miejscu.
~ Lily’s P.O.V ~
Calder ma Avę.
Słysząc to, zachłystuję się powietrzem i chwytam się za
serce, a w brzuchu nie przyjemny ścisk, nie będąc wydobyć z siebie nawet
najmniejszego słowa.
Nie. Tylko nie Ava…
Nie! Nie…
To był cios poniżej pasa. Cholera… Podła szmata chciała mnie
wykończyć, raniąc moich przyjaciół… Tego było za wiele.
***
- Calder musiała się czaić na Avę już przez kilka dni, jeśli
tak szybko ją złapała. Ava zazwyczaj tak łatwo nie poddaje się wampirowi
takiemu, jak ona. Zawsze ma przy sobie bicz, albo werbenę – opowiada przejęty
Zayn, chodząc w tą i z powrotem w salonie.
- Że co? – pytam zdezorientowana.
- Werbena to coś, co unieszkodliwia wampiry. Piecze jak
cholera i wypala skórę. Cos jak kwas – mówi wymijająco, po czym wraca do tematu
tabu. – Nie wiem gdzie Calder ją trzyma, ale musimy to jak najszybciej ustalić,
bo pewnie dla Avy najmilsza to to nie będzie. Musimy rozdzielić się po mieście
i…
- Gdzie jest kurwa Styles? – pyta Niall, zjawiając się w
salonie zdyszany. – Nigdzie go nie ma.
- Jest w pubie i pije. Już dzwoniłem do niego, ale olał mnie
i Avę dla wódki – Zayn warczy. Był wściekły i podenerwowany i tego nie ukrywał.
– No to panowie, nie marnujmy czasu, tylko kto zostanie z Lily?
- Idę z wami – rzekłam.
- Nie – tym razem zaoponował Louis. – Mimo tego, że El ma
Avę, nadal może próbować Cię zranić.
- Ale…
- Lily, zrób coś raz, jak mi Ci karzemy – odezwał się Zayn,
posyłając mi wymowne spojrzenie. Westchnęłam głośno i po kilkunastu sekundach,
pokiwałam głową. – Grzeczna dziewczynka – Zayn pogłaskał mnie po włosach i
ruszył z chłopakami na górę. Z trudem powstrzymałam się od tego, by nie pójść
za nimi, ale nic nie mogłam z tym zrobić.
- Gdzie są moi przyjaciele?! – po krypcie rozniósł się czyiś
głos, bełkotliwy i rozbawiony. Wstałam powoli z kanapy i podreptałam ku
wejściu, gdzie stał Harry, pijany jak bela.
To też nie mogło się
dobrze skończyć.
************************************
Witam na półmetku opowiadania! Teraz akcja się zacznie :D Czytajcie, komentujcie, a postaram się, by rozdziały były częściej :D
30 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3
Komentujcie <3
Katie.
Świetne opowiadanie. Przeczytałam całe i bardzo mi się podoba. Ten rozdział również jest cudowny. Czekam na następny. A wolnej chwili zapraszam do mnie: http://polishfriends216.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCo jak ona mogła to zrobić "m"
OdpowiedzUsuńWredna su*a :I
Życzę weny :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥
Wredna suka jebana sama bym zabiła Calder !
OdpowiedzUsuńZajebisty i czekam na nn !
Łoooo! Super!
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNajebany Harry? ... masz racje to sie dobrze nie skończy :P
OdpowiedzUsuńMega *.*
OdpowiedzUsuńJejku *.* Śliczny, Świetny itp... ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Styles jej nie zgwałci lub coś takiego bo po tobie mogę się wszystkiego spodziewać <3
Świetny rozdział i pijany Harry. Uuuu.. będzie ostro tak myślę. Ciekawe co z Avą i czy Lilly zginie. Mam nadzieje, że szybko się dowiem. Czekam na nn i zapraszam do mnie na my-complicated-life-1D.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO matko kochana. *.*
OdpowiedzUsuńWeź ty coś zrb, co ?
Gdzie, jest ten optymizm w Lily ?
Głupia szmata.
Jak nie Lily to Ava ?
Pisz następny szybko ;*
Weny ;*
Kira xx
P.s. Louuuu <3
OMG! Ja pi*dam... <3
OdpowiedzUsuńNiee wcale nie nabijam komów
OdpowiedzUsuń<3
:* ^^ <3
OdpowiedzUsuńŁoooo Świetny !
OdpowiedzUsuńjacie ;o ale smutno :c i do tego ta SLUT porwała Avę ;c
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa, co się wydarzy ze Styles'em i Lily, bo jakoś zrozumiałam że coś się wydarzy xD
czekam na NN ;3
zajebistośćććć!!!!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńomg, co za *** z tej Calder. żal.
mam nadzieję , że niebawem kolejny rozdział ;p
czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńBoski ! No, ale weź jej nie zabijaj ! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY !!! z resztą tak jak wszystkie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńN a e b a n y Harry uuuuuuu będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńdziewczyno ale masz wyobraźnię :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńSuuuper
OdpowiedzUsuńjprdl świetne
OdpowiedzUsuńOhh nie mogę doczekać się następnych rozdziałów
OdpowiedzUsuńMmmm czekqm czekam aaa
OdpowiedzUsuńNext życze weny
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńJeśli kogoś uśmiercisz wiedz, że mam twojego fb/ Maddie
OdpowiedzUsuń